[ Pobierz całość w formacie PDF ]
świecącą czaszkę - i drzwi, na wszelkie możliwe wyjścia (nie widziała za dobrze, ale w podłodze
była chyba klapa) a także na to, jak poruszała się kobieta. Zaskakująco szybko, zorientowała się i
podążyła za %7łółtonogą.
Kiedy mijała kolejne lustra, widziała swoje odbicia wszędzie. W jednym była krótka i
gruba, w innym z kolei wysoka i niewiarygodnie cienka. W kolejnym szła do góry nogami, a
jeszcze w innym bokiem. To starczyło, by przyprawić ją o ból głowy.
- Skończyłaś się gapić? - zapytała wiedzma. Celaena zignorowała ją, ale schowała
sztylet, gdy podążyła za kobietą do małego miejsca, gdzie można było usiąść. Naprzeciwko stał
stary piec.
Nie miała powodu, by wyjmować broń... przynajmniej do czasu, gdy potrzebowała, by
%7łółtonoga z nią współpracowała.
Miejsce do siedzenia było niewielkim okręgiem oczyszczonym ze śmieci, otoczonym
lustrami, na podłodze leżał dywan, a kilka krzeseł sprawiło, że miejsce wydało się gościnne.
%7łółtonoga pokuśtykała do kamiennego paleniska, wyciągając z małego stosu obok kilka
książek. Celaena nadal stała na skraju zniszczonego, czerwonego dywanu, patrząc, jak %7łółtonoga
otwiera żeliwny ruszt, wrzuca rozpałkę i zatrzaskuje drzwiczki. Po kilku sekundach rozbłysło
światło, rozjaśniając trochę pomieszczenie.
- Kamienie w tym piecu - powiedziała wiedzma, klepiąc kamienne ścianki jakby było to
zwierzę - pochodzą z ruin stolicy Crochan. Drewno, z którego zrobiono tę przyczepę pochodzi z ich
poświęconych szkół. Dlatego mój wagon jest... tak niezwykły.
Celaena nie powiedziała nic. Można było zignorować to i wziąć za coś w stylu kolejnej
sztuczki, ale widziała to na własne oczy.
- Więc - powiedziała %7łółtonoga wciąż stojąc stabilnie, pomimo wieku, który
dorównywał starości drewnianych mebli dookoła nich - pytania.
Mimo, że powietrze w środku było chłodne, piec rozgrzał je bardzo szybko, przez co
Celaenie zaczęły ciążyć ubrania.
Pewnego razu ktoś opowiedział jej w gorącą noc na Czerwonej Pustyni historię.
Historię o tym, co jedna z zapomnianych wiedzm z klanu %7łelaznych Zębów zrobiła z małą
dziewczynką. Co z niej zostało.
Biała, czysta kość. Nic więcej.
Celaena ponownie spojrzała na piec i trochę zbliżyła się ku drzwiom.
Naprzeciwko, w mroku stało więcej luster - i nawet światło z kominka nie sięgało do
nich.
%7łółtonoga pochyliła się bliżej pieca, rozcierając sękate palce. Blask ognia zatańczył na
jej żelaznych paznokciach.
- Pytaj, dziewczyno. - Czego tak bardzo chciał się dowiedzieć Dorian? Czy wszedł do
tego dziwacznego, dusznego miejsca? Jeśli tak, to przeżył. Możliwe, że tylko dlatego, że wiedzma
chciała wykorzystać informacje, które od niego wyciągała. Głupi, głupi człowiek.
Czy ona się od niego różniła?
To może być jej jedyna szansa, by dowiedzieć się tego, co chce wiedzieć, mimo ryzyka,
mimo tego, jak pogmatwane mogą być tego następstwa.
- Znalazłam zagadkę, a moi przyjaciele szukali jej rozwiązania od tygodni. Założyliśmy
się nawet, kto zrobi to szybciej - powiedziała najjaśniej, jak mogła. - Daj mi odpowiedz, jeśli jesteś
tak mądra i wszechwiedząca. Dostaniesz dodatkową złotą monetę, jeśli odpowiedz mnie zadowoli.
- Bezczelne dziecko. Marnujesz mój czas na głupoty.
%7łółtonoga patrzyła teraz w lustra, jakby widziała w nich coś, czego Celaena zobaczyć
nie mogła.
Albo jakby niesamowicie się nudziła.
Ucisk w klatce piersiowej Celaeny zelżał, po czym wyciągnęła zagadkę z kieszeni i
przeczytała ją na głos.
Gdy skończyła, %7łółtonoga powoli odwróciła do niej głowę, jej głos był niski i szorstki:
- Gdzie to znalazłaś?
Celaena wzruszyła ramionami.
- Daj mi odpowiedz, a może ci to powiem. Jakie obiekty opisuje ta zagadka?
- Klucze Wyrda - powiedziała wiedzma, jej oczy lśniły. - Opisuje trzy Klucze Wyrda
otwierajÄ…ce Wrota Wyrda.
Wzdłuż kręgosłupa Celaeny przebiegł lodowaty dreszcz, ale odezwała się z większą
brawurą niż czuła:
- Powiedz mi czym są - Klucze i Wrota Wyrda. Z tego co wiem, możesz kłamać.
Wolałabym, żebyś nie zrobiła ze mnie idiotki.
- To nie jest informacja dla głupich gierek śmiertelników - sapnęła %7łółtonoga.
Złoto zalśniło w dłoni Celaeny.
- Wyznacz cenÄ™.
Kobieta otaksowała ją wzrokiem z góry do dołu, raz pociągając nosem.
- Ceną jest twoje imię - powiedziała %7łółtonoga. - Ale na razie złoto wystarczy.
Celaena położyła pięć złotych monet na piecu, ciepło płomieni ogrzało jej twarz. Od
tego gorąca ociekała już potem.
- Gdy już się tego dowiesz, nie będzie niewiedzy - powiedziała wiedzma.
Z błysku w oczach %7łółtonogiej Celaena wiedziała, ze stara kobieta nie kupiła bajeczki i
zakładzie nawet przez chwilę.
Celaena zrobiła krok do przodu.
- Powiedz mi.
Wiedzma spojrzała w kolejne lustro.
- Wyrd stworzył fundamenty tego świata. Nie tylko Erileę, ale wszystkie formy życia.
Istnieją światy poza naszym, światy, które znajdują się jeden za drugim, a my o nich nie wiemy. W
tym momencie możesz stać po drugiej stronie dna jakiegoś oceanu. Wyrd trzyma te światy z dala
od siebie.
%7łółtonoga zaczęła kuśtykać w kółko, zatracając się we własnych słowach.
- Istnieją wrota... czarne przestrzenie stworzone przez Wyrda, pozwalające przechodzić
pomiędzy światami. Istnieją Wota Wyrda prowadzące do Erilei. W ciągu wieków przechodziły
przez nie wszelkie rodzaje istot. Jedne łagodne... lecz inne martwe i złe, wpełzające do tego świata,
gdy bogowie patrzyli gdzie indziej.
%7łółtonoga zniknęła za lustrem, jej nierówne kroki niosły się echem w powietrzu.
- Lecz na długo przed tym, zanim ludzie opanowali ten marny świat, inny rodzaj zła
przedarł się przez wrota. Valg. Demony z innego świata nastawione na podbój Erilei i nieskończona
armia krocząca wraz z nimi. W Wendlyn walczyli przeciwko faerie. Choć nieśmiertelne dzieci
próbowały, nie były w stanie ich pokonać.
Wtedy Fae odkryli, że Valg zrobił coś niewybaczalnego. Za pomocą swej mrocznej
magii skradł kawałek Wrót Wyrda i stworzył dzięki nim trzy artefakty - trzy klucze. Jedne klucz dla
każdego z królów. Używając wszystkich trzech na raz,królowie Valga mogli otwierać Wrota Wyrda
kiedy chcieli, manipulować ich mocami, by wzmacniać swoje siły, by wysyłając na ten świat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]