[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzeczach! - Aneta zatkała uszy jak dziecko. Chude, wyrośnięte dziecko w
bluzce w kwiatki, która zaszewkami miała markować istnienie biustu, i w
spódnicy zsuwającej się z jej kościstych bioder i dlatego mocno
ściągniętej starym, męskim paskiem.
Beata wyjęła trzonek od szczotki z ust i wybuchnęła śmiechem.
- Kiedyś będziesz musiała to zrobić, jeśli nie chcesz, żeby facet cię
zostawił.
- Nie chcesz chyba powiedzieć, że ty i Mirek... - Karolina zawiesiła
głos, wpatrując się z mieszaniną przerażenia i fascynacji w szczotkę
połyskującą od śliny i szminki.
- Jeszcze nie, nie do końca, ale on chce. A ja chcę zobaczyć, jak to jest.
No, co siÄ™ tak gapicie? Ale z was ciotki-cnotki! To jest przyjemne, nie
tylko dla chłopaka. A zresztą co wy tam wiecie.
- Zaraz się wyrzygam, jak nie przestaniesz. A w ogóle to grzech, tak
bez ślubu, nawet... nienaturalnie.
- Jasne, wszystko to grzech. Jak się dobrze zastanowić, to oddychanie
też jest grzechem. - Beata zmrużyła niebieskie
oczy i spojrzała na Karolinę. - Tobie to dobrze: nie jesteś ochrzczona,
nie grzeszysz, mogłabyś zrobić laskę całej klasie, a i tak nie musisz się
spowiadać co pięć minut i wymyślać listy durnych grzechów, żeby nie
opowiadać księdzu o tym, co robisz z chłopakami. Dla księdza to nawet
całowanie z językiem jest nienaturalne.
- No bo jest...
Karolina nic nie odpowiedziała. Przypomniała sobie pewien letni
wieczór w kinie, kiedy nieznajomy chłopak wkładał jej język do ust.
Pachniał papierosami i tanią wodą po goleniu. Zastanowiła się, czy to
może sprawiać komukolwiek prawdziwą przyjemność. A może Beata
udaje? Może dorośli na filmach udają, żeby tylko nie wyszła na jaw
najgłębiej skrywana tajemnica, że nikomu to przyjemności nie sprawia,
że jest to coś, co ludzie robią tylko po to, żeby inni nie uznali ich za
ciotki-cnotki?
- Beatko! - dobiegł z dołu kobiecy głos - Zejdz no tu na chwilę,
dziecko!
- Zaczekajcie na mnie - powiedziała Beata i zbiegła po schodach.
Dziewczyny słyszały jej lekkie kroki, a potem więcej głosów
dobiegających z dołu.
- A ty, całowałaś się już tak naprawdę?
Karolina prawie nie wierzyła, że to pytanie padło z ust jej bogobojnej,
brzydkiej przyjaciółki.
- Noo - odpowiedziała.
Teraz przyszła jej kolej na udawanie. Skoro Beaty chwilowo nie było
w pokoju, to ona stała się tą najbardziej doświadczoną i nie mogła
przecież przyznać się do niesmaku i braku przyjemności. Nagle to
przypadkowe i niechciane doświadczenie uczyniło z niej kogoś prawie
równego dorosłym.
- Tak... nienaturalnie?
- Właśnie tak.
- Jak było?
- Trochę dziwnie. Normalnie. Nie wiem. Zaczerwieniła się. Zawsze ją
to zdradzało, nie potrafiła nic
ukryć ani skłamać. Rozzłościła się na palące policzki i uszy,
zdradzające jej wahanie. Postanowiła pokryć je bezczelnością. Nic
gorszego nie mogło już się wydarzyć, mogła przynajmniej zawstydzić
jeszcze kogoś, zamiast zostać sama ze swoim rumieńcem na oczach
zafascynowanej przyjaciółki.
- Nachyl się do mnie! - rozkazała.
Nie tak miało być i nie miała czuć tego, co czuła. Tym razem nie było
zapachu kiepskich papierosów, tylko jakiś tani dezodorant. I nie było w
tym nic obrzydliwego, tym razem tylko określenie dziwne" dawało się
zastosować do sytuacji. .. Ale Karolina nie myślała o żadnych
określeniach, kiedy zbiegała po schodach, czerwona jak burak, prosto do
przedpokoju całego w dębowej boazerii i lustrach.
- Muszę lecieć - rzuciła tylko w przelocie, wkładając kurtkę. Aneta
zbiegła za nią, babcia Beaty patrzyła zdziwiona.
- Co się stało twoim koleżankom, dziecko? - zapytała, kręcąc głową z
niedowierzaniem. Matka Beaty nawet nie odwróciła głowy, wpatrzona w
Teleexpress" na kolorowym ekranie.
- Nie wiem - dziewczyna wzruszyła ramionami, odstawiła tacę z
nikomu już niepotrzebnymi kanapkami na kuchenny stół i poszła na górę.
- Zaczekaj! - krzyczała Aneta.
Ale Karolina nie odwracała się, minęła już pętlę i zbliżała się do
kanału. Jeszcze most i będzie bezpieczna u siebie w domu, może umyje
usta mydłem albo wypije duszkiem szklankę mleka, chociaż go nie lubi. I
włączy radio na cały regulator, żeby zapomnieć o tym, co zdarzyło się
przed chwilą. Nienaturalne, dobre sobie, to dopiero było nienaturalne".
Zachichotała nerwowo pod nosem i w tym momencie potknęła
się o kamień wystający z ulicznego błota. Kiedy wstała, Aneta była
już za nią, równie przerażona tym, co zrobiły, albo po prostu zdyszana od
biegu.
- Nie bój się, nikomu nie powiem - rzuciła tylko i zaczęła odchodzić w
swojÄ… stronÄ™.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]