[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To ty - powiedział dziwnie wolno Bowman. - Tak, Tina to twoja sprawka. Jesteś jednym z głównych pomagierów
Czerdy, może najgłówniejszym. Zastanawiam się, przyjacielu, czy to przypadkiem nie ty zabiłeś Aleksandra w tym
skalnym labiryncie...
Lacabro stanął niepewnie na nogach. Wyglądał bardzo kiepsko, oczy zaczęły mu uciekać w głąb czaszki, toteż
Bowman podszedł bliżej. Był to błąd, z którego zbyt pózno zdał sobie sprawę. Okazało się, że Cygan ma niesamowitą
odporność na ból i błyskawiczną zdolność regeneracji sił, typową dla zwierząt. Skoczył ku Bowmanowi i wyprowadził
potężny prawy sierpowy, którym trafił go w szczękę, co prawda raczej przypadkowo. Jednak był to tak silny cios; że
Bowman zatoczył się do tyłu . Stracił przy tym równowagę i zwalił się na trawiasty pas gruntu, niespełna metr od
pionowej skarpy biegnącej wprost do Rodanu. Lacabro odwrócił się i pobiegł po broń, która wylądowała niedaleko
Cecile. Szok, jaki przeżyła dziewczyna, obserwując błyskawiczny rozwój wypadków, dosłownie ją sparaliżował.
Oszołomiony Bowman podparł się na łokciu i oglądał wydarzenia jak na zwolnionym filmie: nieruchomą
dziewczynę, u stóp której leżał pistolet, i Lacabra rzucającego się w jej stronę. Pomyślał, że Cecile nie widzi broni, choć
nie można nie dostrzec czegoś tak dużego jak pistolet z odległości około pół metra. Gdyby tak było, to nie miałaby
prawa
89
poruszać się bez białej laski. Nagle dziewczyna udowodniła, że z jej oczami wszystko jest w porządku. Schyliła się,
złapała broń i pięknym łukiem posłała ją do Rodanu. Następnie wykazała zadziwiający rozsądek, gdyż padła plackiem na
ziemię, widząc wyraz twarzy Cygana. Pomimo wściekłości pamiętał on jednak, że głównym zagrożeniem jest Bowman,
zostawił więc w spokoju Cecile, choć pozbawiła go przewagi, jaką daje broń, i schylony ruszył biegiem ku Bowmanowi.
Ten zdołał już trochę dojść do siebie i podniósł się z ziemi. Widząc atakującego Cygana, zrobił szybki unik i
poczęstował go solidnym kopniakiem. Szczęśliwym dla Bowmana trafem napastnik wylądował na zranionym
przedramieniu, co wywołało ryk bólu i zatrzymało go na chwilę. Nadludzkim wysiłkiem Lacabro zdołał jednak ponownie
zaatakować. Tym razem Bowman nie uskoczył; lecz rzucił się ku niemu. jego prawy sierpowy bez trudu wylądował na
szczęce Cygana, który nie mógł ranną ręką się osłonić. Cios był tak silny, że Lacabro zatoczył się i zrobił kilka kroków do
tyłu. Zapomniał jednak, że za nim jest urwisko, a poniżej płynie Rodan. Przez kilka sekund balansował, starając się
utrzymać równowagę, ale wysiłek na nic się nie zdał - siła ciążenia wzięła górę i Pierre Lacabro runął do rzeki. Plusk, jaki
towarzyszył zetknięciu się jego ciała z wodą, rozległ się nienaturalnie głośno w ciszy, która zapanowała przy drodze.
Bowman wyjrzał ostrożnie znad osypującej się krawędzi, lecz nie dostrzegł nawet śladu przeciwnika. Jeśli stracił
przytomno§Ä‡ przy uderzeniu w wodÄ™, to poszedÅ‚ na dno jak kamieÅ„. Bowman wcale siÄ™ nie paliÅ‚ do szukania Cygana. MiaÅ‚
pewność, że je§li Lacabro jest przytomny, postara siÄ™ wyrazić swÄ… wdziÄ™czność, próbujÄ…c utopić lekkomyÅ›lnego
ratownika.
Wrócił do renaulta i pobieżnie go przeszukał. Tak jak się spodziewał, nie znalazł niczego interesującego. Zapuścił więc
silnik i skręcił tak, by maska samochodu była skierowana w stronę rzeki, po czym wcisnął gaz i wyskoczył. Pojazd
dojechał do krawędzi, przekoziołkował i wpadł do wody wywołując fontannę siegającą około dziesięciu metrów.
Opadająca woda zalała Lacabra, który na wpół siedział, na wpół leżał na wąskiej łasze piasku i kamieni, osłoniętej
nawisem zbocza i niewidocznej z góry. Ubranie miał przemoczone, a prawą dłonią ściskał lewy nadgarstek. Zakrwawiona
twarz wyrażała ból i niedowierzanie. Widać było, że jak na jeden dzień ma już zdecydowanie dość wszelkich akcji.
Cecile siedziała na ziemi, gdy podszedł Bowman i wyciągnął do niej rękę.
- Zniszczysz tę piękną suknię, jeśli nie wstaniesz.
- Pewnie masz rację - powiedziała zadziwiająco spokojnym głosem i wstała, opierając się na jego wyciągniętej dłoni.
- Nie ma go? - Powiedzmy, że nie mogę go znalezć.
- To nie... to nie była uczciwa walka.
- I o to nam obu chodziło, tyle że to ja wygrałem, a raczej moja nieuczciwość. Uważasz, że byłoby znacznie
uczciwiej, gdyby naszpikował mnie ołowiem?
- Ale... czy on umie pływać?
- A skąd, u diabła, mam to wiedzieć? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl