[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oświadczyn! To wprost nie do opisania!
Po tych słowach, jakby właśnie teraz należało nadrobić ów czas, który minął bez ulegania najgłębszym
emocjom, Elżbieta wybuchnęła płaczem i nie mogła się uspokoić, dopóki nie otoczyły jej ramiona siostry.
 Lizzy, śmiałabym się, gdybyś nie płakała tak okropnie  rzekła Jane, kiedy wreszcie mogła już dojść
do słowa.  Wszak Miranda za nic na świecie nie rozważałaby poślubienia pana Ropera. Jak wpadłaś na ten
pomysł, moja biedna Elżuniu?
Z udzielonej zduszonym głosem odpowiedzi Jane zrozumiała, że pan Roper szedł za Elżbietą przez
park, że powiedział jej o zgodzie pana Darcy'ego... i że powiedział, w wielu słowach, iż Miranda skorzysta
ze sposobności, by spędzić życie w Pemberley.
 Moja biedna siostrzyczko  odparta ze śmiechem Jane, a Elżbieta, widząc to mylne zrozumienie, jeśli
takim rzeczywiście było, spoglądała na nią lękliwie.  Pan Darcy ustanawia Mirandę zarządczynią
Pemberley. Stary pan Gresham szczęśliwie wraca do zdrowia, ale jest słaby i nie może się podjąć
ponownego zarządzania tak wielką posiadłością...
 Miranda zarządczynią Pemberley?  powtórzyła Elżbieta, której znowu przyszło się zdziwić.
 ...i gdybyś mu pozwoliła, sam by ci o tym powiedział  mówiła dalej Jane  ale spędził u nas jedynie
krótką chwilę w drodze do Londynu...
 Jest więc w Londynie...  powiedziała głuchym głosem Elżbieta.
 Do tego czasu być może już wrócił do Kympton, Lizzy... Przykro mi, że więcej wiem o
przedsięwzięciach pana Darcy'ego, niż ty sama! Jednak dla niego jest oczywiste, że Pemberley pilnie
potrzebuje nowego zarządzania; zagranicą, wszędzie panuje nowe nastawienie...
 W istocie  przyznała Elżbieta i opowiedziała Jane o wiecu w Threlwell i o sukcesie, jaki pan
Gresham odniósł w wyborczej walce o sprawę postępu.
 Pan Darcy jest człowiekiem, który może wprowadzić nowe metody gospodarowania  stwierdziła
Jane.  Słowa są bardzo piękne, ale właściciel ziemski ma siłę, by pokazać rezultaty nowego podejścia.
Miranda go przekonała...
 A co z potrzebą poprawienia warunków życia dzierżawców?  zapytała Elżbieta.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi i pojawił się w nich Karol Bingley, uśmiechając się
przepraszająco za to, że zakłóca tę konferencję obu sióstr.
 Przysłano mnie, abym się dowiedział...
 Przysłano? Cóż to może być?  zapytała Elżbieta, wstając nerwowo.  Czy ktoś jest chory?
 Tylko tak chory, jak można się tego spodziewać po człowieku ze złamanym sercem  rzekł pan
Darcy, wchodząc do pokoju i... wyglądając wyraznie przystojnie, co Elżbieta zauważyła z pewną
przykrością.  Jeśli mogę, odpowiem na twoje pytanie na temat dzierżawców i wieśniaków w Pemberley,
moja najukochańsza Elżbieto: to ty, a nie tylko Miranda, przekonałaś mnie, że musimy iść z duchem
czasów...
 ...i okazywać uprzejmość oraz szacunek wobec ludzkiej równości  powiedziała Elżbieta stanowczym
tonem, co jednak przeszło nie dosłyszane przez pana Darcy'ego.
 Miranda będzie wyborną zarządczynią i nie będzie żadnego powodu do skarg z czyjejkolwiek strony
w posiadłości ani roszczeń o uprawnienia  rzekł Darcy z miną wskazującą, iż jest to decyzja ostateczna 
aleja, najdroższa Elżbieto, przychodzę prosić, abyś mi wybaczyła...
Jane skinęła na męża, by oboje wyszli z pokoju, a potem uśmiechając się wzniosła oczy ku niebu w
poszukiwaniu zrozumienia ze strony siostry i lekkim krokiem zbiegła po schodach.
 Przybywam z Londynu, najukochańsza Elżuniu, spiesząc się, bo nie mógłbym już przeżyć kolejnego
dnia i nocy, nie widzÄ…c ciebie.
 Doprawdy?  odparła Elżbieta.
 W naszym londyńskim domu brakuje pewnej liczby tabakierek i bibelotów  mówił Darcy z
uśmiechem  ale nosi on także ślady pewnego gościa: pani Wickham, jeśli chcesz wiedzieć...
 Lidia?!  wykrzyknęła Elżbieta.
 Nie zadawałem służbie zbyt wielu pytań o szczegóły jej obecności  rzekł pan Darcy  w każdym
razie nie więcej, niż o te artystyczne przedmioty, którymi okazała się napełnić swój sakwojaż. Jednak
upewniłem się u pani Blandford, która jest, jak wiesz, gospodynią równie godną zaufania jak jej siostra, pani
Reynolds, w Pemberley, że pani Bennet nie domyślała się prawdy o owym ślubie, którego miała być
świadkiem u lady Harcourt. W rzeczywistości była nim głęboko wstrząśnięta i rozchorowała się z tego
powodu. Proszę cię o wybaczenie tych okrutnych słów, które powiedziałem o twojej matce i błagam, abyś
zechciała ukoić ból, jakiego doznawałem będąc z dala od ciebie.
Wiele jeszcze miało być powiedziane, a stanowczość Elżbiety, chociaż słabsza już po minucie, wciąż
była wystarczająco silna, by pani Darcy mogła nalegać na informacje o przyszłości syna, jakkolwiek sporny,
niestety, miałby się nieuchronnie okazać ów temat. Jednak tym razem w odpowiedzi, jakiej udzielił jej pan
Darcy, znalazło się nowe zrozumienie, a ponieważ informacji tej towarzyszyło solenne przyrzeczenie, iż mąż
będzie dzielił się z nią wszystkimi decyzjami dotyczącymi przyszłych działań podejmowanych dla dobra
dzieci, postanowiła wysłuchać go z pewną bezstronnością.
 Oboje wiemy, moja Elżuniu, że Edward nie jest obecnie przygotowany do dzwigania ciężaru
odpowiedzialności właściwej statusowi dziedzica Pemberley. Pojechałem więc z Kympton do Londynu,
gdzie zasięgnąłem rady moich adwokatów... będzie to długi proces... ale znajdę sposób, by skończyć tutaj z
majoratem, który jest w tym wszystkim prawdziwym winowajcą.
 Skończyć z majoratem?  pytała Elżbieta, jakby nie mogła uwierzyć własnym uszom, a ponieważ w
tej samej chwili Jane i Karol ponownie weszli do pokoju, więc powtórzyła te słowa jeszcze raz.
 Należy mnie skarcić  rzekł Darcy ponuro  za to, że nie umiałem się powstrzymać od
poinformowania o tych zamiarach pułkownika Fitzwilliama. Powinienem przewidzieć, że on przekaże sedno
tych słów lady Sophii, ale ona przekręci ich znaczenie. Edward nie jest wydziedziczony...
 Nie?!  wykrzyknęła Elżbieta.
 Pemberley przejdzie zarówno na Edwarda, jak i na Mirandę  rzekł Darcy, na co Karol Bingley [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl