[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sposób wpłynęłaś na jej decyzję - pogubiła się nieco w formach czasowników,
których użyła w liście. A dokładnie mówiąc, nie zaznaczyła wyraznie różnicy
pomiędzy czasem przeszłym a terazniejszym.
- Co to znaczy wyjaśniając, w jaki sposób wpłynęłam na jej decyzję"? - spytała
Corey z niepokojem.
- Przeczytaj - powiedział, wyciągając z kieszeni dwa złożone ar kusze papieru i
wręczając jej pierwszy.
Wystarczyło, że zerknęła na list, a od razu zrozumiała, co miał na myśli.
Corey powiedziała mi, że zawsze Cię kochała i chciała mieć z Tobą dzieci, że jesteś
jedynym mężczyzną, do którego czuła coś podobnego i dlatego nigdy nie wyszła za mąż.
Wujku, kocham Willa. Pewnego dnia też chciałabym urodzić dzieci. Więc nie mogę poślubić
innego...
Pomimo zmieszania, jakie ją ogarnęło, zdołała się zdobyć na lekki,
niezobowiązujący uśmiech,
- Przede wszystkim, powiedziałam Joy, co do ciebie czułam, gdy byłam nastolatką,
a nie dorosłą kobietą - oświadczyła, oddając mu kartkę. - Po drugie, wnioski, jakie
wyciągnęła z mojej opowieści są jej własne, a nie moje.
- Jak sama widzisz, można zrozumieć treść tego listu zupełnie inaczej.
- Czy... to cię tak przygnębiło? - spytała, odczuwając wielką ulgę, że Spence nie
zamierza kwestionować jej wyjaśnień.
Wsunął ręce do kieszeni i w milczeniu zaczął się jej przyglądać tak beznamiętnym
wzrokiem, że Corey znów ogarnęło zmieszanie. Nerwowo pociągnęła łyk
alkoholu.
87
- Tym, co mnie przygnębiło, jest fakt, że nie wiem, jakie uczucia żywisz wobec
mnie obecnie - powiedział w końcu.
Ponieważ w żaden sposób nie dał jej do zrozumienia, co on do niej czuje i
najwyrazniej nie zamierzał udzielić jej tej informacji, Corey uznała, że nie miał
żadnego prawa zadawać jej podobnego pytania, czy wymagać na nie odpowiedzi.
- Uważam, że jesteś najprzystojniejszym facetem, za jakiego kiedykolwiek
wyszłam za mąż! - zażartowała.
To go jednak nie rozbawiło,
- Wierz mi, nie czas na robienie uników.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- %7łe doskonale zdaję sobie sprawę, że coś do mnie czujesz - choć może jest to
tylko najzwyklejsze pożądanie.
Spojrzała na niego oszołomiona.
- Czy ogarnęła cię nagła potrzeba podbudowania własnego ego?
- Odpowiedz na moje pytanie - zażądał.
Usiłując za wszelką cenę utrzymać lekki ton, a jednocześnie doprowadzić wreszcie
tę rozmowę do końca, powiedziała:
- Ujmijmy to w ten sposób: jeżeli kiedykolwiek zamieścimy artykuł na temat
idealnego całowania i ogłosimy konkurs w tej dziedzinie, znajdziesz się na pewno
w pierwszej dziesiątce laureatów. Osobiście oddam na ciebie swój głos. Co ty na
to?
- Zostaniesz oskarżona o stronniczość, głosując na własnego męża.
- Nie mów tak o sobie. To nie jest zabawne.
- Ja wcale nie żartuję.
- Właśnie o to cię prosiłam przed chwilą - odparła lekko zniecierpliwionym tonem.
- Jesteśmy małżeństwem, Corey.
- Nie bądz śmieszny.
- Może brzmi to śmiesznie, ale tak jest naprawdę.
Corey uważnie przyjrzała się kamiennej twarzy Spence'a, zaniepokojona czymś, co
dojrzała w jego oczach.
- Ten ślub był jedną wielką farsą. W roli sędziego wystąpił hydraulik.
- Nie. Hydraulikami sÄ… jego ojciec i wuj. On natomiast jest najprawdziwszym
sędzią.
- Nie wierzÄ™.
Nie odezwał się, tylko wyciągnął w jej stronę drugi arkusz. Corey rozłożyła go i
zaniemówiła z wrażenia. Była to kopia aktu małżeńskiego, na którym widniało jej
nazwisko obok nazwiska Spence'a.
88
Nosił dzisiejszą datę i został podpisany przez sędziego Lawrence'a E. Lattmore'a.
- Jesteśmy małżeństwem, Corey.
Bezwiednie zwinęła dłoń w pięść, gniotąc ściskany w palcach dokument; poczuła,
jak nagle ogarniajÄ… straszliwy smutek.
- Czy to jakiś chory dowcip? - wyszeptała. - Czemu postanowiłeś mnie tak
upokorzyć?
- Spróbuj mnie zrozumieć. Widziałaś, co napisała Joy, sądziłem więc, że tego
właśnie byś chciała...
- Ty arogancki sukinsynu! Mówisz, że ożeniłeś się ze mną z litości i poczucia
winy, i sądzisz, że będę tym zachwycona?! Czy uważasz, że jestem aż tak żałosna?
%7łe usatysfakcjonuje mnie ślub w cudzej sukni, z kawałkiem wstążki zamiast
obrÄ…czki?
Spence dostrzegł, że Corey zaraz się rozpłacze i chwycił ją za ramiona.
- Posłuchaj mnie! Ożeniłem się z tobą, bo cię kocham!
- Kochasz mnie? - zaśmiała się, choć po policzkach płynęły jej łzy. - Kochasz
mnie...?!
- Tak, do jasnej cholery!
- Ty nie masz pojęcia, co to miłość - zaszlochała. - Kochasz" mnie tak bardzo, że
nawet nie zadałeś sobie trudu, by poprosić mnie o rękę. I nie widziałeś w tym nic
złego, by z naszego ślubu zrobić farsę.
Z jej punktu widzenia zapewne właśnie tak to wyglądało, pomyślał Spence z
żalem.
- Corey, rozumiem, co o mnie teraz myślisz...
- O nie! Wcale nie rozumiesz! - Wyrwała się z jego ramion i gniewnym ruchem
otarła łzy. - Ale postaram się ci to wyjaśnić raz na zawsze. Nie chcę cię! Nie
chciałam cię przed przyjazdem tutaj, nie chcę cię teraz i nigdy nie będę chciała! -
Jej dłoń wylądowała na policzku Spencera z takim impetem, że aż głowa
odskoczyła mu na bok. - Czy to jest dla ciebie dostatecznie oczywiste?
Obróciła się gwałtownie na pięcie i ruszyła w kierunku szafy, w której stały jej
walizki.
- Nie spędzę z tobą pod jednym dachem ani chwili dłużej niż to konieczne!
Natychmiast po powrocie do Houston wystąpię o unieważnienie tego ślubu, a jeśli
ośmielisz się mi przeszkodzić, postaram się, abyś wraz ze swoim sędzią pijanicą
został aresztowany w krótszym czasie niż ten, którego potrzebowałeś, by
przygotować tę parodię! Zrozumiano?
89
- Nie mam zamiaru przeciwstawiać się unieważnieniu naszego związku - oznajmił
lodowatym tonem. - A przy okazji - rzucił coś na łóżko i podszedł do drzwi -
proponuję, abyś wykorzystała to na opłacenie prawników.
Z trzaskiem zamknÄ…Å‚ za sobÄ… drzwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]