[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bezpieczeństwa. Automaty cznie przery wają pracę, gdy zagrożone jest zdrowie i ży cie człowieka.
A gdy przy by liśmy na miejsce wy padku, pracowały.
Jestem ty lko lekarzem i nie znam siÄ™ na zaawansowanej technologii. Gorszkow wzruszy Å‚
ramionami. Wiem jedno: Bahman zginął od silnego uderzenia w głowę twardy m przedmiotem.
Przenieśliśmy spojrzenia na martwego automaty ka. Nie wiem, o czy m my śleli Thorssen
i Gorszkow, ale ja zastanawiałem się, czy to wy padek czy kolejne morderstwo. Ze wszy stkich
kandy datów na sabotaży stę i mordercę najbardziej stawiałem właśnie na Bahmana. On wy dawał
mi się najbardziej podejrzany. A teraz nie ży ł, ja zaś znowu by łem daleko w polu z moim
śledztwem.
Thorssena mogłem wy kluczy ć. Tak samo Szenraba, który o mały włos zginąłby przy wy buchu
świecy tlenowej. Pozostawali Gorszkow i Abraham. Musiałem na nich uważać. Jeden z nich by ł
mordercÄ….
A może to by ła awaria Goliata? zasugerował lekarz.
To mało prawdopodobne rzekł Thorssen.
Ale możliwe powiedziałem. Trzy lata temu uczestniczy łem w wy prawie do mgławicy
Hantle, gdzie wokół pomarańczowego karła krąży ł pas planetoid bogaty w nikiel i żelazo.
Zakładaliśmy tam pierwsze stacje górnicze i do prac uży waliśmy Goliatów. W ciągu półrocznego
poby tu zdarzy ły się dwie awarie. W obu przy padkach zawiódł właśnie sy stem zabezpieczeń.
Oczy wiście skłamałem. Nigdy nie by łem w mgławicy Hantle i nigdy nie pracowałem na
stacji górniczej. Na razie nie chciałem wzbudzać paniki wśród załogi.
Dowódca milczał, pocierając nerwowo szczecinę na brodzie.
Trzeba to sprawdzić. Ale ty lko Bahman się na nich znał.
Ja mogę spróbować zadeklarowałem. Jak mówiłem, przez pół roku miałem z nimi do
czy nienia. Raczej nie zapomniałem, jak funkcjonują.
Thorssen skinął głową.
Dobrze rzekł. Ile ci to zajmie?
Trudno powiedzieć. Przejrzenie zapisu z kamer i odszy frowanie komend zapisany ch
w pamięci robotów może potrwać nawet kilka godzin.
Nie mamy ty le czasu. Musimy szy bko zdecy dować, co dalej. Spotkamy się za godzinę na
mostku i wtedy powiesz mi, co odkry łeś. Ruszy ł w stronę wy jścia. W progu odwrócił się i dodał:
Poinformujcie o wy padku Abrahama i Szenraba. Niech jak najszy bciej wracajÄ… na Selene.
Po wy jściu komandora Gorszkow zmruży ł oczy, przy glądając mi się uważnie.
Wcześniej ani słowem nie wspomniałeś, że znasz się na Goliatach.
Nikt mnie o to nie py tał odparłem. A ja nie lubię się chwalić.
Wielu rzeczy o tobie nie wiem. Wy daje mi się, że nie jesteś zwy kły m astrobiologiem.
Popatrzy łem Gorszkowowi głęboko w oczy, próbując coś z nich wy czy tać, ale nie dostrzegłem
niczego prócz ciekawości.
Interesuje cię moja przeszłość?
Owszem, jeśli mam by ć szczery.
Zwiadowcy nie wy py tujÄ… siÄ™ o takie rzeczy.
Gorszkow uśmiechnął się samy mi kącikami ust.
Wątpię, by ś by ł zwiadowcą rzekł z lekkim uśmiechem. Nagle odwrócił się do mnie plecami
i pochy lił nad zwłokami Bahmana. Przeprowadzę dokładną sekcję powiedział, zmieniając
temat. Poinformujesz Abrahama i Szenraba, żeby wracali?
ZrobiÄ™ to w drodze do sekcji technicznej.
Nie wy szedłem od razu z ambulatorium. Jeszcze przez chwilę przy glądałem się naszemu
lekarzowi, zastanawiając się, czy moje podejrzenia w stosunku do niego są słuszne. Domy ślał się,
że nie jestem ty m, za kogo się podaję, ale to nie by ło trudne w świetle ostatnich wy darzeń.
Zresztą za kilka godzin i tak będę musiał ujawnić swoją tożsamość, więc nie miało to większego
znaczenia. Problemem by ło to, co Gorszkow planował zrobić z tą wiedzą. Jeśli to on jest agentem
Federacji, zapewne będzie usiłował storpedować moje plany. Jednak dopóki nie miałem
dowodów, nie zamierzałem nic robić. Pozostawało cierpliwie czekać i mieć się na baczności.
Wreszcie wy szedłem z ambulatorium. Ruszy łem do sekcji technicznej. Goliaty stały już
grzecznie pod ścianą.
Przez całe swoje ży cie nienawidziłem maszy n. Uważałem je za bezosobowe, sztuczne twory
bez duszy i emocji, niezdolne do odczuwania. Wy kony wały każde polecenie, nie zastanawiając
się nad konsekwencjami. Jak tresowane zwierzęta. Nigdy wcześniej nie traktowałem ich jak ży we
istoty, ty lko twór ludzkich rąk i umy słów. Przecież nie mają tego daru, boskiego tchnienia, które
odróżnia materię oży wioną od nieoży wionej tak jeszcze niedawno my ślałem. Wszy stko
zmieniło się za sprawą Katji.
Mój sposób postrzegania świata legł w gruzach. Podobnie jak zdanie o ty m, co określamy istotą
ży wą, a co nie. Nadal wzbraniałem się przed porówny waniem Goliatów do Katji. Ona miała
świadomość, osobowość, wolną wolę. Mocno w to wierzy łem.
A może to by ło z mojej strony zwy kłe wy parcie? Przecież poznałem ją jako kobietę, a dopiero
potem dowiedziałem się, kim jest gdy zdąży ła już wzbudzić moje zainteresowanie. Po prostu
chciałem w niej widzieć kobietę.
Wczy tując pamięć Goliatów do komputera pokładowego, nagle uświadomiłem sobie, jak
bardzo Katja by ła podobna do Laury. Też miała jasne, krótko ścięte włosy i kontrastujące z nimi
oczy w kolorze miodu. Podobne gesty, mimikę, uśmiech. Nadal doskonale pamiętałem Laurę,
chociaż od jej śmierci minęło już dziesięć lat.
Wróciłem do pracy, starając się nie my śleć o przeszłości. Najpierw próbowałem odczy tać
zapis z kamer w oczach robotów, ale okazał się niedostępny. Zmarszczy łem brwi. To raczej
niemożliwe, żeby w obu egzemplarzach w ty m samy m czasie wy stąpił taki sam błąd.
Postanowiłem sprząc wewnętrzne pamięci Goliatów z komputerem pokładowy m
i przeanalizować procesy zachodzące w ich mózgach. Ustawiłem filtr mający wy łapać wszelkie
anomalie i czekałem.
Westchnąłem ciężko i spojrzałem na stojące pod ścianą giganty. Wy dawały się pogrążone we
śnie. Milczące, nieobecne, nieludzkie. I chociaż ich twarze ukształtowane by ły na podobieństwo
twarzy człowieka, nie potrafiłem dostrzec w nich niczego poza kupą stali. Będą tak trwać, dopóki
nie zardzewieją, a ich procesory nie rozpadną się w py ł. Nastąpi to jednak długo po ty m, jak ja
umrÄ™.
Fascy nują mnie organizmy ży we. Dlatego studiowałem między inny mi biologię. %7ły cie jest
cudem natury, doskonałością, której nic nie dorówna. Fenomen ży cia można badać na wszelkie
sposoby, zaprzęgnąć do tego mikroskopy, komputery i nanotechnologię, rozłoży ć na czy nniki
pierwsze, dowodzić mechanizmów działania, wy korzy stując biochemię i genety kę, ale tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]