[ Pobierz całość w formacie PDF ]
człowiek, imieniem Miecław, cześnik i sługa jego ojca Mieszka, a po
śmierci tegoż we własnym przekonaniu książę i naczelnik Mazow-
szan. W tym czasie mianowicie Mazowsze było tak gęsto zaludnione
przez Polaków, którzy, jak powiedziano, uciekali tam poprzednio, iż
pola roiły się od oraczy, pastwiska od bydła, a miejscowości od
mieszkańców. Stąd poszło, że Miecław, ufny w odwagę swego woj-
ska, a nadto zaślepiony żądzą zgubnej ambicji, próbował zuchwale
sięgnąć po to, co mu się nie należało ani z prawa żadnego, ani z przy-
rodzenia. Stąd też do takiej posunął się hardości i pychy, że odmawiał
posłuszeństwa Kazimierzowi, a nadto z bronią w ręku i podstępem
stawiał mu opór. Lecz Kazimierz, oburzony, że sługa ojca i jego wła-
sny siłą zatrzymuje Mazowsze, i przekonany, że gdyby nie dochodził
swych praw, groziłaby mu wielka szkoda i niebezpieczeństwo, zebrał
nieliczną wprawdzie, lecz zaprawioną w walkach garść wojowników i
stoczył zbrojnie bitwę, w której Miecław poległ, a on tryumfalnie
zdobył zwycięstwo, pokój i cały kraj. Miała tam nastąpić ogromna
rzez Mazowszan, jak na to dotychczas wskazuje miejsce walki i urwi-
sty brzeg rzeki. Sam też Kazimierz, osobiście siekąc mieczem, nie-
zmiernie się utrudził, ramiona, całą pierś i twarz ubroczywszy rozlaną
krwią, i tak zapamiętale ścigał sam jeden uciekających wrogów, że
byłby musiał zginąć, nie znajdując pomocy ze strony swoich; pewien
wszakże prosty żołnierz, choć nie ze szlachetnego rodu, szlachetnie
pospieszył mu z pomocą, gdy już miał zginąć, co następnie Kazimierz
hojnie mu odpłacił, bo i miasto mu nadał, i co do godności wyniósł go
między najdostojniejsze rycerstwo. W owej zaś bitwie mieli Mazow-
szanie 30 sprawionych hufców, podczas gdy Kazimierz posiadał zale-
dwie 3 pełne hufce wojowników, gdyż, jak powiedziano, cała Polska
niemal że pustką stała.
34
[21] O bitwie Kazimierza z Pomorzanami.
Wygrawszy zatem chlubnie tÄ™ bitwÄ™, Kazimierz z nielicznÄ… garstkÄ…
pospieszył bez wahania, by zajść drogę wojsku Pomorzan, które przy-
bywało na pomoc Miecławowi. Uprzednio bowiem doniesiono mu o
tym i z góry wiedział, że przybywają na pomoc [jego] wrogom. Dla-
tego roztropnie postanowił najpierw z osobna skończyć z Mazowsza-
nami, a potem już łatwiej stoczyć walkę z Pomorzanami. Tym razem
bowiem Pomorzanie wyprowadzili do boju cztery legiony rycerzy,
Kazimierzowe zaś rycerstwo nie stanowiło nawet połowy jednego
[legionu]. Ale cóż? Gdy przybyli na pole bitwy, Kazimierz, jako mąż
wymowny a doświadczony, w ten sposób zachęcał swych rycerzy:
Oto dzień od dawna upragniony,
Oto kres trudów i walk ziszczony!
Pogromiwszy fałszywe chrześcijany,
Już bez trwogi uderzcie na pogany!
To nie liczba stanowi o zwycięstwie,
Lecz kogo Bóg swą łaską wesprze w męstwie.
Wspomnijcie więc dawniejszą waszą cnotę
I walczcie, by nie walczyć nigdy potem!
To powiedziawszy z pomocą Bożą rozpoczął walkę i wielkie od-
niósł zwycięstwo. Miał też nader gorliwie i pobożnie czcić Kościół
święty, a zwłaszcza mnożyć zgromadzenia mnichów i świętych dzie-
wic, ponieważ w pacholęcym wieku oddany został przez rodziców do
klasztoru, gdzie otrzymał gruntowne wykształcenie religijne.
[22] O wstąpieniu na tron drugiego Bolesława,
zwanego Szczodrym, syna Kazimierza.
Dotknąwszy tedy zaledwie tych pamięci godnych czynów Kazi-
mierza, a bardzo wiele innych dla pośpiechu pominąwszy milczeniem,
kiedy on dobiegł kresu życia, połóżmy kres i piszącemu [te słowa].
35
Skoro więc Kazimierz pożegnał się z tym światem, syn jego pierwo-
rodny, Bolesław, mąż hojny a wojowniczy rządził królestwem pol-
skim. Byłby on na pewno dorównał swymi czynami czynom przod-
ków, gdyby nie kierował nim pewien nadmiar ambicji i próżności.
Albowiem gdy na początku swego panowania władał zarówno nad
Polakami, jak Pomorzanami i zgromadził ich niezmierne mnóstwo w
celu oblężenia grodu Gradec, to przez swój lekkomyślny upór nie
tylko że nie zdobył grodu, lecz [nadto] zaledwie uszedł zasadzek cze-
skich i w ten sposób utracił panowanie nad Pomorzem. Lecz nie ma
się co dziwić, jeśli ktoś nieco zbłądzi z nieznajomości [rzeczy], skoro
zdoła potem mądrością naprawić to, co zaniedbał.
[23] O spotkaniu Bolesława z księciem ruskim.
Nie godzi się więc pomijać milczeniem wielorakiej zacności i hoj-
ności króla Bolesława II, lecz [wypada] spośród wielu przykładów
przytoczyć niektóre na wzór tym, którzy władają państwami. Król
Bolesław II był tedy rycerzem odważnym i dzielnym, łaskawym go-
spodarzem dla gości i najhojniejszym ze szczodrych dawców [darów].
On również, podobnie jak pierwszy Bolesław Wielki, jako zdobywca
wkroczył do stolicy królestwa Rusinów, znamienitego miasta Kijowa,
i uderzeniem swego miecza pozostawił pamiętny znak na Złotej Bra-
mie. Tam też osadził na tronie królewskim pewnego Rusina ze swego
rodu, któremu należały się rządy, a wszystkich, którzy nie byli mu
posłuszni, usunął od władzy. O, świetności doczesnej sławy! O, zu-
chwała śmiałości rycerska! O, majestacie królewskiej władzy! Prosił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]