[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzieje, a jeśli mnie zatrzymają, będą... wierz mi... naprawdę duże kłopoty!
 Mnie nie skrzywdzą  upierała się Agnieszka.  Niczego złego nie zrobiłam.
Kola podszedł do niej, złapał silnie za ramiona i wpił wzrok w jej twarz.
 Umawialiśmy się? Pamiętasz?
 Pamiętam  odpowiedziała niechętnie po chwili.
 No to zbieraj siÄ™.
 Ja nic nie powiem, czy to konieczne?
 Nie rozumiesz!  Kołynin po raz pierwszy podniósł głos.  Nie możesz tu zostać! Oni
cię nie ochronią przed tymi, którzy byli w twoim mieszkaniu!
 Ale ja im wytłumaczę, że chcesz pomóc...
 Szkoda czasu! Zbieraj siÄ™, proszÄ™!
Szybko wypełnił walizkę dziwnymi urządzeniami, których Agnieszka nie potrafiła
nazwać, przykrył je ubraniami i skinął na dziewczynę.
 Przecież ja nic nie mam  rozłożyła ręce.
 Wiem, kupimy ci po drodze, chodz!
Wyszli pośpiesznie z domu i wsiedli do samochodu. Ultra obserwująca dom od co
najmniej dziesięciu minut zza murka bramy zacisnęła pięści w geście tryumfu.
 Bingo!  szepnęła do siebie i wróciła do samochodu.
Kołynin odpalił ciemnogranatowego nissana.
 No i co?  parsknęła śmiechem Agnieszka.  Jakoś nie widzę otoczonego domu,
helikopterów i strasznych jednostek antyterrorystycznych. Wszystko jest okej.
 Nie jestem o tym przekonany  mruknÄ…Å‚ cicho Kola.
Hanka Betlejewska stała przed domem, kiedy Adam zatrzymał się przy bramie.
 Ty rzeczywiście jesteś wróżką  uśmiechnął się dziennikarz, wysiadając z samochodu.
 Widziałaś mnie oczami duszy?
 Nie  odpowiedziała z uśmiechem.  Nie wiedziałam, o której przyjedziesz. Po prostu
lubię czasem stać przed domem i patrzeć w las.
 Romantycznie  z uznaniem pokiwał głową Kniewicz.  Piękna cecha, choć może
ostatnio mało praktyczna.
 Chcesz tam pojechać?  spytała Betlejewska.
 Coraz bardziej zaczynam się bać  odparł Adam.  Nam też może się coś takiego
zdarzyć.
 Jakby się miało zdarzyć, już by się zdarzyło. Po wypadku Arka były tam całe tabuny
ludzi i nic się nie zdarzyło, a ci turyści... mieli pecha.
 Masz pewność?
 Tak. Oni też poszli tam właśnie z ciekawości  Hanka rozłożyła ręce.  Legenda znowu
odżyła, a po dzisiejszym wypadku o niczym innym się tu nie mówi.
 A policja?
 SzukajÄ… ich, ale nie wierzÄ… w tÄ™ historiÄ™.
Adam opuścił głowę, przez chwilę kopiąc jak dzieciak w ziemi czubkiem buta.
 Jedziesz?  ponagliła Hanka.
 Mhm. Chodz, chodz, wsiadaj.
Betlejewska okryła się kolorową chustą, w której już nie wyglądała na wróżkę, ale
bardziej na chłopkę, i ruszyła w stronę samochodu. Czarna prosta sukienka, którą miała na
sobie, trochę do niej nie pasowała, ale Adam pomyślał, że ostatecznie nie jest to w obecnej
chwili szczegół decydujący o powodzeniu całej akcji.
Gdy tylko wsiadła, Kniewicz ruszył szybko z miejsca, starając się zapomnieć, że jeszcze
przed chwilą miał duszę na ramieniu na samą myśl o możliwości odbycia następnej wizyty na
mokradłach. Wróżka oczywiście natychmiast to wyczuła.
 %7łyjesz, czy będziesz robił w majty przez całą drogę?  spytała złośliwie.
 Spójrz na tylne siedzenie.
Hanka wykonała polecenie.
 No i?
 Widzisz niebieskÄ… teczkÄ™?
 Tak.
 Wez ją i wyjmij zdjęcia, które są w środku.
Ponownie zrobiła to, o co poprosił dziennikarz.
 Co to jest?  spytała zdezorientowana.
 To są zdjęcia satelitarne, wiesz, o czym mówię?
 Ja też mam w domu telewizor, ważniaku, nie myśl, że jak jesteś z Warszawy, to
wszystkie rozumy pozjadałeś!
Adam, aby uniknąć wykładu o wielkomiejskiej arogancji, przeznaczył kilka sekund na
przepraszające gesty i przystąpił do tłumaczenia.
 To są zdjęcia satelitarne lasu skierniewickiego podczas  uaktywnienia ducha . Nie
znam się na tym specjalnie, ale opis jest jasny. Wzrost temperatury, ciśnienia, pole
magnetyczne nie wiadomo skÄ…d.
 Kto ci to dał!?  spytała nie na żarty przestraszona Betlejewska.
 Facet z napisem na czapce:  Z naszÄ… firmÄ… kurierskÄ… w XXI wiek! .
 Możesz przez chwilę być poważny!?
 Jestem cholernie poważny! Nie wiem, kto mi to przysłał. Ale to jest ściśle tajne! Ktoś
bardzo potężny wie, że się tym zajmuję. Z jakichś względów sam nie chce albo nie może tego
robić. To wygląda na cholernie istotną sprawę, o której wiedzą zagraniczne wywiady.
 To Amerykanie!?  głos Hanki wyraznie drżał.
 Nie wiem, ale napisy sÄ… po angielsku. Czy teraz lekko zrewidujesz poglÄ…d o robieniu w
majty?
Betlejewska odłożyła zdjęcia na tylne siedzenie. Przez dłuższy czas siedziała cicho,
wczepiajÄ…c palce w chustÄ™.
 Trzeba pójść na policję  wydukała po chwili.
 Co ty pierniczysz!? I co im powiem? %7łe znalazłem materiały szpiegowskie na ulicy!?
Wiesz, co to jest polska policja!? Większość z nich to niewykwalifikowani chłopcy z łapanki,
w najlepszym wypadku ledwo po maturze. Wiesz dlaczego? Bo płacą im tyle, że starcza na
czynsz, światło i buty dla dziecka raz w roku. W takim kraju żyjesz. A tu nawet ksiądz
dobrodziej nie pomoże, szanowna wróżko, więc nie dziw się, że się boję.
 Nie kpij z ludzi niewykształconych  zacisnęła w złości usta.
 Nie kpię. Mówię tylko, że wdepnęliśmy w trochę większe gówno, niż myślisz. A
pomóc nam mogą tylko prawdziwi zawodowcy.
 To zadzwoń po takich! Jesteś wielkim dziennikarzem!
 Jak przyjdzie pora. Jesteśmy na miejscu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl