[ Pobierz całość w formacie PDF ]

właśnie zamierzał wyjść.
45
S
R
- Czy to jest twój partner? - spytała.
- Tak. Nie wymieniłem jego nazwiska, ponieważ pragnął zrobić ci
niespodziankę. Jednak wydajesz się raczej rozgniewana niż mile zaskoczona.
Nie pamiętasz mnie, prawda? Byłem świadkiem na waszym ślubie, a nieco
pózniej Guido pomógł mi finansowo, kiedy przejąłem firmę po śmierci ojca.
Wszystko, co ci powiedziałem o moich biznesowych planach, jest prawdą, i
rzeczywiście chcę, żebyś prowadziła moje rachunki. Mam też nadzieję, że
wasze ponowne spotkanie będzie bardzo romantyczne.
Więc to dlatego Johnson wydał się jej znajomy.
- Rozwiodłam się z Barberim - wyjaśniła.
Rozejrzała się po wytwornym hotelowym apartamencie, a potem
spojrzała na byłego męża.
- Zapewne uważasz ten incydent za świetny dowcip? - rzuciła
sarkastycznie.
- Bynajmniej - odparł. - Całkiem serio wspieram plany biznesowe
Billy'ego i z pełnym przekonaniem poleciłem mu twoją firmę.
Sara szczyciła się swymi osiągnięciami zawodowymi, ale nie była głupia
i pojmowała, że padła ofiarą podstępu.
- To prawda - wtrącił Johnson. - Polubiłem cię i jestem pewien, że
świetnie się nam będzie współpracowało. Guido jest jedynie moim cichym
wspólnikiem. A teraz przepraszam, ale muszę już uciekać. Omów z nim
szczegóły, a jutro zadzwonię do ciebie i ustalimy termin kolejnego spotkania.
Powiedziawszy to, opuścił pokój.
46
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
Sara chciała wyjść za nim, ale Guido powstrzymał ją, kładąc dłoń na jej
ramieniu. Odwróciła się i spojrzała na niego wojowniczo.
- A więc o co tu chodzi? - spytała. - Tylko nie próbuj mi wmawiać, że nie
namówiłeś do tego Billy'ego Johnsona. Nawet jeśli naprawdę potrzebuje usług
księgowych, z pewnością mógłby wynająć jakąś większą i bardziej
renomowaną firmę niż nasza.
Uśmiechnął się drapieżnie i pogładził leniwie kciukiem jej nagie ramię.
Oblała się rumieńcem.
- Och, myślę, że doskonale wiesz, czego pragnę - odrzekł. - Przecież nie
jesteś już naiwną nastolatką.
Ujrzała pragnienie w jego oczach i przebiegł ją dreszcz lęku. Tak, to z
pewnością był lęk, nic innego...
- Nie, nie wiem - skłamała i cofnęła się o krok. - To wszystko nie trzyma
się kupy. Dlaczego miliarder taki jak ty miałby finansować jakiegoś Johnsona?
Guido wzruszył ramionami.
- Studiowaliśmy na tym samym roku. Wcześniej Billy odbył pięcioletnią
żeglarską praktykę pod kierunkiem ojca i zdobył licencję na prowadzenie
rzecznych holowników oraz statków pasażerskich. Jest członkiem
Stowarzyszenia Sterników i Właścicieli Rzecznych Barek, szacownej
organizacji istniejącej od przeszło pięciuset lat. Królowa najwyrazniej ufa jej
członkom, gdyż powierza im transport klejnotów koronnych, ilekroć
uroczyście otwiera obrady parlamentu. Billy i ja działamy w tej samej
dziedzinie, transporcie, toteż w razie potrzeby mu pomagam.
47
S
R
Dostrzegła entuzjazm w jego głosie, lecz nadal dziwiło ją, że Barberi
angażuje się w to stosunkowo niewielkie przedsięwzięcie. Pomyślała jednak,
że prawdopodobnie robi to dla zysku.
- Załóżmy, że ci wierzę - powiedziała. - Ale dlaczego, aby się ze mną
spotkać, uknułeś tę skomplikowaną intrygę? Nie mogłeś po prostu zadzwonić?
Uniósł brwi ze zdziwienia.
- Nie pamiętasz, że dwukrotnie odłożyłaś słuchawkę, a potem zmieniłaś
numer?
Na chwilę pojawił się w jego oczach gniewny błysk, lecz niemal
natychmiast zastąpił go wyraz chłodnej arogancji.
Sara nie była nawet w przybliżeniu tak opanowana i z niejasnego powodu
zaczerwieniła się, zakłopotana.
- No dobrze, ale przecież mogłeś zatelefonować do biura - zauważyła.
- Myślałem o tym, lecz pewnie też nie odebrałabyś połączenia. Dobrze
cię znam i wiem, że jesteś bardzo porywcza i impulsywna. Choć w łóżku to
bywa zaletą - dodał z uśmiechem i rozbawieniem w oczach.
Jego bliskość i kuszący zapach wody po goleniu zaparły jej dech.
Wiedziała, że Guido się z nią drażni. Dawniej kpił z jej niewinności, a obecnie
z jej rzekomego doświadczenia seksualnego.
- Wcale nie - zaprotestowała.
- Jesteś pewna? A może gniewasz się, ponieważ nie stawiłem się na naszą
randkę? - zasugerował. - Jeśli tak, to przyjmij moje przeprosiny. Byłem wtedy
zajęty.
- Nie umówiliśmy się na żadną randkę. To był tylko żart - rzekła
szorstko.
- A więc nie bierzesz pigułek antykoncepcyjnych? - spytał
nieoczekiwanie.
48
S
R
Zaskoczona, zastanawiała się, czy z niej szydzi, czy też naprawdę
oczekuje odpowiedzi.
- Tak się składa, że biorę - skłamała, a ujrzawszy zaskoczenie w jego
oczach, dorzuciła: - Robię to ze względu na Petera.
Nie chciała się przyznać przed byłym mężem, że po rozwodzie jej życie
erotyczne praktycznie zamarło.
Przez długą chwilę Guido wpatrywał się w nią w milczeniu, a ona
odważnie wytrzymała jego wzrok.
- Wobec tego szkoda, że Wells jest już w połowie drogi do Hongkongu -
rzekł wreszcie. - Ale lepiej zajmijmy się interesami. - Podszedł do biurka i
podniósł słuchawkę wewnętrznego telefonu. - Napijesz się kawy? A może
czegoÅ› mocniejszego?
Nie odpowiedziała, zdziwiona i oszołomiona nagłą zmianą jego tonu.
Zapragnęła uciec z pokoju, lecz wiedziała, że wówczas wyszłaby na przestra-
szoną idiotkę. Zerknęła na niego ukradkiem i napotkawszy lekko szydercze
spojrzenie, pojęła, że on właśnie tego się po niej spodziewa.
Do diabła, nie dam ci tej satysfakcji! - pomyślała.
Przemknęło jej nagle przez głowę wspomnienie z przeszłości. W czasach
studenckich Guido zawsze ubierał się swobodnie i niedbale. Kiedy zamieszkali
razem, odkryła, że miał w szafie tylko dwa garnitury - ciemny i jasny - i rzuciła
żartem, że zapewne pierwszy trzyma na pogrzeb, a drugi na ślub.
Istotnie, na ich ślubie wystąpił w tym jasnym. Wtedy pierwszy raz
zobaczyła go w oficjalnym stroju. Jednak po przeprowadzce do Włoch już stale
nosił garnitury. Zmienił się w agresywnego biznesmena i Sara z trudem
rozpoznawała w nim wesołego, beztroskiego studenta, którego poślubiła.
49
S
R
Teraz uświadomiła sobie, że tamten roczny pobyt Guida w Anglii był
jedynie aktem buntu poprzedzającym ustatkowanie się i objęcie rodzinnej
firmy.
- Jeśli tak dużo czasu zabiera ci wybór napoju, to wątpię, czy potrafisz
podejmować szybkie decyzje w interesach - zadrwił.
- Poproszę o kawę - rzekła ostro i usiadła na jednej z dwóch sof przy
niskim stoliku.
Złożył zamówienie i rozsiadł się wygodnie naprzeciw niej. Kiedy ich
obsłużono, zaczął wypytywać Sarę o jej kwalifikacje zawodowe oraz do-
świadczenie w pracy w firmie Thompson and Beecham.
Czuła się surrealistycznie, pijąc kawę i odpowiadając chłodno na jego
pytania.
- Dobrze, zgadzam się z Billym. Będziecie prowadzili rachunki jego
firmy - zawyrokował w końcu.
Dziewczyna wzięła torebkę i wstała.
- A więc dziękuję. Na mnie już pora - rzekła.
Nie zamierzała podpisywać umowy z Johnsonem. Wymyśli jakąś
wymówkę, ale nie będzie informować o tym Guida. Nie ufała mu ani na jotę...
a w jego obecności nie ufała nawet samej sobie.
- Widzę, że przyjmujesz bez entuzjazmu ten niezwykle lukratywny
kontrakt - zauważył kpiąco.
Postanowiła zacisnąć zęby, zachować się uprzejmie i jak najszybciej stąd
wyjść. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl