X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie musisz robić nic więcej. Teraz my się tobą zaopieku-
jemy.  Położyła mu rękę na zakrwawionym ramieniu.
 To ja doprowadziłam do jego aresztowania. Pozwól
mnie teraz tym się zająć. Proszę, oddaj mi ten nóż.
Spojrzał na nią nieprzytomnie i jak posłuszne dziecko
spełnił jej prośbę.
Z celi nie dochodziły żadne odgłosy, lecz ona nie
ruszyła się z miejsca. Jeśli zmieni pozycję, Kevin zoba-
czy Jerry ego...
Na szczęście z ulicy usłyszała wycie policyjnej syre-
ny. Zgrzytnął ręczny hamulec. Rozległy się energiczne
kroki. Powoli się podniosła, trzymając nóż za plecami.
Nie spuszczała wzroku z Kevina.
 Sierżancie, tu jesteśmy  rzekła równym głosem.
 Kevin zabił Jerry ego  poinformowała.  Myślę, że
powinien wrócić do szpitala. Odwiezie go pan?
Bystry facet. Rozejrzał się, błyskawicznie przejął od
niej nóż i wsunął go w szparę za biurkiem, po czym
ukląkł przed Kevinem.
 Niech pani pomoże doktorowi  polecił jej.  Zajmę
się nim.
Przez trzy godziny ratowali życie człowieka, którego
Ally darzyła serdeczną nienawiścią.
Otrzymał cios w klatkę piersiową, a potem, gdy opadł
na kraty, Kevin uderzał na oślep tak, że Jerry miał nogi
podziurawione jak rzeszoto. Rany były tak głębokie, że
każda z nich mogła okazać się śmiertelna.
Jeszcze na samym początku z pomocą przyszła im
Betty, która własnym samochodem przywiozła pojem-
niki z kroplówką i olbrzymią torbę opatrunków.
Pracowali w trójkę. Zakładali tampony, gdzie się dało,
KOJCY DOTYK 143
by zatamować upływ krwi, a on nie umierał. To zdumie-
wające. Gdy w końcu płyn w kroplówce kapał z ma-
ksymalną prędkością, Darcy usiadł na podłodze. Jerry
dostał szansę.
 Ma przemieszczoną tchawicę  mruknął Darcy,
a Ally, która przylepiała ostatni plaster, przyłożyła palec
do szyi rannego i przytaknęła.  Płuco.  Darcy sięgnął po
stetoskop. Skrzywił się, osłuchując Jerry ego.  Powie-
trze z płuc wydostaje się prosto do klatki piersiowej.
Fatalnie. Niedługo uciśnie serce oraz drugie płuco,
a wtedy... zgon.
 Do szpitala  zaordynował Darcy. Zwracał się do
dwóch ratowników, którzy stali nieopodal, zastanawiając
się, czy będą transportowali zwłoki, czy pacjenta.  Mu-
szę go odessać.
 Podejmiesz się tego?  zapytała Ally. Normalnie
zabieg ten wykonuje chirurg. I to doświadczony.
 Nie mam wyboru. Widziałem, jak to się robi. Raz.
Zechce mi pani asystować, doktor Westruther?
Miała na to jedną odpowiedz.
 Jeśli masz być bohaterem, potrzebna ci jest bohater-
ka.  Rzuciła niepewny uśmiech w stronę Betty.  Ty też
masz ochotę zostać bohaterką?
 Ja? Ja tu jestem, bo uwielbiam zapach krwi.  Betty
wyszczerzyła zęby i na chwilę napięcie zelżało.  Poza
tym lubię obserwować bohaterów i bohaterki.
Trudno było uwierzyć, że ten zabieg wykonał prowin-
cjonalny lekarz, który oglądał taką operację raz, pięć lat
wcześniej.
Potem przez następne godziny go zszywali. Chyba ma
szansę przeżyć, pomyślała Ally, odsuwając się w końcu
od stołu i zdejmując maskę.
144 MARION LENNOX
 Zaraz wyląduje helikopter  poinformowała ich Bet-
ty.  Uznano go za priorytet.
 Będą musieli lecieć bardzo nisko  powiedział Dar-
cy.  Z powodu ciśnienia...
 Woli pan, żeby tu został?  Betty rzadko dawała
zbić się z tropu.  Nawet pana nie zapytałam, od razu do
nich zadzwoniłam.
 Musi lecieć.  Darcy przyglądał się pacjentowi.
 Płuco wymaga eksperta. Krążenie w dłoni też pozo-
stawia wiele do życzenia, a rana w kroczu... może być
potrzebny chirurg naczyniowy. Zabieramy go stąd.
Ally wyszła na dwór, by zaczerpnąć świeżego powie-
trza. Wydarzenia minionych godzin nie mieściły się jej
w głowie. Pomagała ratować życie Jerry ego. Na rozkaz
matki. Gdzie ona teraz jest?
Nie zastała jej w schronisku ani w domu, gdzie wzięła
prysznic i się przebrała. Nareszcie poczuła się jak czło-
wiek.
Raz jeszcze ruszyła na poszukiwanie matki. Instynk-
townie skierowała się w stronę przystani, bo sama naj-
chętniej tam by się znalazła.
Ujrzała ją na dziobie najstarszej łodzi.
 Wiedziałam, że tu cię znajdę.
Matka odwróciła głowę i uśmiechnęła się, jakby się jej
spodziewała.
 Długo cię nie było. %7łyje?
 %7łyje.
 Co z Kevinem?
 Dostał potężną dawkę środka uspokajającego i dłu-
go się nie obudzi.
 Biedny Kevin  szepnęła.  Szkoda, że nie ma
córki.
KOJCY DOTYK 145
Ally długo milczała.
 Dlaczego kazałaś mi go ratować?  zapytała, ze-
brawszy się na odwagę.
 Powiedziałam ci. %7łeby mógł stanąć przed sądem.
 Zmusiłaś mnie, żebym znowu była lekarzem. Wy-
dawało mi się, że ci się to nie podoba.
Matka popatrzyła na nią zdumiona.
 Dlaczego tak uważasz?
 Kiedy zdałam pierwszy egzamin na specjalizację,
próbowałaś odebrać sobie życie.
 To nie miało żadnego związku z twoją medycyną.
 Jak to?
Cierpliwie czekała na odpowiedz. Już się nauczyła, że
matka mówi tyko to, co chce powiedzieć.
 To przez dotyk.
 Przez dotyk?
 Czy wiesz, że od śmierci mojej matki nikt mnie nie
dotknął? A umarła, kiedy miałam sześć lat. Dopiero twój
ojciec. On mnie przytulał i mówił, że jestem piękna. Nic
dziwnego, że rzuciłam mu się w ramiona.  Westchnęła.
 Kiedy zdałaś egzamin i przyszłaś z tym chłopakiem...
z szampanem, homarem i Bóg wie czym jeszcze, zasied-
liśmy do stołu i spożyliśmy wytworną kolację. A on
nawet wzniósł toast. Uderzyło mnie wtedy, że ani razu
cię nie dotknął, nie uśmiechnął się do ciebie. Poczułam
się winna. Uznałam, że wyrządziłam ci ogromną krzy-
wdę.
Ally nie chciała tego słuchać. Objęła matkę i mocno ją
przytuliła.
 Po tej próbie samobójczej przychodziłaś do mnie
do szpitala. Czesałaś mnie, dotykałaś mojej twarzy, ma-
sowałaś mi ręce, gładziłaś. Poczułam się, jakby nagle
146 MARION LENNOX
rozbłysło światło. Dotykałaś mnie. A ja ciebie. Rozu-
miesz, co mam na myśli?
 Chyba tak.
 Ty też się zmieniłaś. Jerry skrzywdził nas, ale nas
nie zniszczył.
 Mhm.
 Masz bardzo sympatycznego adoratora.
To stwierdzenie ściągnęło Ally na ziemię.
 To nie jest mój adorator.
 Całe miasteczko opowiada, że za tobą szaleje.
 Całe miasteczko?
 Rozmawiałam ze wszystkimi.  Matka uśmiechnęła
się znacząco.  Masowałam i rozmawiałam. Wszyscy się
cieszyli, że przyjechałam. Doris Kerr pokazała mi ten
dom.  Popatrzyła za siebie.  Nie mogę się doczekać,
kiedy się przeprowadzimy. Podejrzewam, że większość
czasu będę spędzała z ludzmi Jerry ego, ale tu będę
mieszkać.
 Będziemy tu razem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl

  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.