[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stem taki jak Nico. Jemu odpowiada rola szarej eminencji, lubi się trzymać na dru-
gim planie. Nico i Marisa wzięli potajemny ślub, bo tego chcieli. Ja zawsze lubiłem
życie w świetle reflektorów i byłem obiektem zainteresowania mediów. Jeśli mój
R
L
ślub nie stanie się publiczną fetą, ludzie uznają, że wstydzę się Abby i Brianny, że
nie jestem im całkowicie oddany. Chyba mnie rozumiesz?
- Nie możemy zrobić z tego uroczystości państwowej do czasu, kiedy zostanę
oficjalnie koronowany - uprzedził go brat. - Będziesz musiał poczekać.
- Rozumiem i nie chcę, żebyś z mojego ślubu zrobił wydarzenie rangi pań-
stwowej. Chodzi mi o normalną rodzinną uroczystość.
- Na którą zaproszeni zostaną wszyscy obywatele naszego kraju - mruknął
Dane.
- Oczywiście. Ale poza tym będzie skromnie i bez pompy.
- Czy to znaczy, że możemy sobie darować podjeżdżanie pod katedrę pozła-
canymi karocami i salwÄ™ honorowÄ…?
- Jeśli to konieczne.
Dane w końcu ustąpił.
Katedra i całe miasto zostały pięknie udekorowane. Plany, by zachować
umiar, okazały się mało realne. Po latach wojny, wyrzeczeń i niepewności miesz-
kańcy Carnethii postanowili hucznie świętować książęce zaślubiny. Gdy tylko ro-
zeszła się wieść o dacie ślubu, każdy dom, każdy sklep, każdy publiczny park zo-
stał udekorowany transparentami z życzeniami dla młodej pary, flagami, balonika-
mi i kolorowymi lampionami.
Tabloidy prześcigały się w spekulacjach, kto jest ojcem dziecka, co stało się z
doktorem Zavierem i jaką to aferę ukrywa przed światem dwór. Jak zwykle, dzien-
nikarze przekręcali fakty, ale Mychale się tym nie przejmował.
- Gdyby w rzeczach, które na nasz temat wypisują, było chociaż ziarno
prawdy, bylibyśmy najdziwniejszą rodziną na tej planecie. Ignorujmy ich. %7ładnych
komentarzy i sprostowań. Będę żył tak, jak mi się podoba, i nie zamierzam się za-
stanawiać, jak to może być komentowane.
R
L
Jednak Abby czuła się niepewnie z powodu szumu medialnego. W bezpiecz-
nym uścisku ramion swego narzeczonego podniosła na niego oczy i upewniła się po
raz kolejny:
- Ale czy jesteś pewien, że powinniśmy się pobrać? Czy nie będziesz tego ża-
łować?
- W całym moim życiu niczego nie byłem bardziej pewien niż tego, że chcę
się z tobą ożenić. A ty? Czy chcesz za mnie wyjść?
- Tak sądzę - odparła po zastanowieniu.
- SkÄ…d to wahanie?
- Mam wrażenie, że to będzie wielka zmiana w twoim życiu. Wybór nowej
ścieżki, innej od drogi, która wydawała ci się przeznaczona. Jeśli masz wątpliwo-
ści...
W odpowiedzi wyciągnął z aktówki plik formularzy.
- Proszę. Na dowód, że nie mam żadnych wątpliwości.
Spojrzała na dokumenty i machinalnie przyjęła podawane jej pióro.
- Co to jest?
- Papiery adopcyjne Brianny.
Przebiegła je wzrokiem i znalazła miejsce na dwa podpisy.
- Dla nas obojga? - rozpromieniła się.
- Oczywiście.
- Będziemy jej prawdziwymi rodzicami?
- Tak.
- Och, Mychale, oczywiście, że za ciebie wyjdę!
Zaśmiał się i przyciągnął ją do siebie.
- Chcesz powiedzieć, że adopcja przesądza sprawę i teraz możemy kochać się
bez pamięci do końca życia?
Słowa były niepotrzebne, bo jej pocałunek był jedyną odpowiedzią, której po-
trzebował.
R
L
Jasny rześki poranek w dniu ślubu zapowiadał piękny dzień. Całe miasto żyło
oczekiwaniem na wielką chwilę. Abby poruszała się jak we śnie, pozwalając swoim
szczebiocącym towarzyszkom ubierać się w jedwabie i perły, podczas gdy jej
uwaga skupiała się na dziecku.
Carla i Nadia, jako druhny, towarzyszyły jej w powozie do kościoła. Przeko-
marzały się z nią, ale nie słyszała ani słowa. Radosne tłumy gapiów wiwatowały na
ulicach. Ocknęła się w katedrze, gdy kroczyła środkiem głównej nawy, a na drugim
końcu czerwonego dywanu czekał na nią jej oblubieniec.
Mychale w paradnym mundurze i z szablą przy boku wyglądał tak wspaniale,
że żaden inny mężczyzna nie mógł się z nim równać. Ksiądz mówił o tym, że ich
związek będzie stanowił jeden z fundamentów odrodzonego państwa, i Abby była z
tego dumna. Ale, co ważniejsze, wychodziła za mężczyznę, którego kochała, męż-
czyznę, który kochał jej dziecko.
Głośno i wyraznie wypowiedziała słowa przysięgi małżeńskiej, a potem z ra-
dością odwróciła się do męża.
Ruszyli razem w tę nową drogę, by żyć długo i szczęśliwie.
R
L
[ Pobierz całość w formacie PDF ]