[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że Abbey czyta mu w myślach i potrafi odgadnąć jego nastrój.
Miriam nie posiadała tej zdolności. Często twierdziła, że nie ma pojęcia,
dlaczego w ogóle za niego wyszła. Jego własna żona go nie rozumiała, a
Abbey tylko na niego spojrzała i wiedziała, że coś go dręczy.
Miał świadomość, że niczego przed nią nie ukryje. Z ciskającymi ogniem
oczami, uniesioną dumnie głową i skrzyżowanymi ramionami Abbey
wyglądała fantastycznie, jakby szykowała się do walki. Czy dlatego w latach
studenckich tak bardzo lubił się z nią drażnić?
 No dobra.  Wypuścił powietrze z płuc, wiedząc, że Abbey nie
przestanie go indagować.  Moje dzieci lubią cię bardziej niż mnie.
Upór widoczny na jej twarzy zastąpiło kompletne niedowierzanie.
 Chyba żartujesz?
 Nie żartuję.
 Twoje dzieci cię uwielbiają. Jesteś ich całym światem, stałym
elementem w ich życiu. To ciebie będą zawsze wołać o pomoc, kiedy upadną,
do ciebie się przytulą zapłakane.
 Ale ciebie słuchają, a mnie nie. Zauważyłem to, odkąd tu przyjechałaś.
Najpierw Jimmy, a teraz Becka. Uwielbiają spędzać z tobą czas.
 Jesteś po prostu zazdrosny  stwierdziła ze zdumieniem.
 A jeśli nawet?
Zaśmiała się i pokręciła głową.
 Jesteś głupi.
 Dziękuję. Zawsze mogę liczyć na twoją szczerość.  Odstawił szczotkę
i ruszył do drzwi. Abbey podążyła za nim i położyła dłoń na jego piersi, by go
zatrzymać.
 Zaczekaj, posłuchaj mnie.
89
R
L
T
Odsunął się od niej, bo ten dotyk natychmiast obudził w nim pożądanie.
 Twoje dzieci cię kochają, tak jak ty je kochasz. Obserwowałam was,
tak jak ty obserwowałeś mnie.
 I?
 Nie wystarczy, że z nimi jesteś. Dołącz do nich, kiedy się bawią i
szaleją. Połóż się z nimi na podłodze i rysujcie razem. Biegaj z nimi.
 Czy dlatego ty to robisz?
W jego słowach Abbey usłyszała bezbronność. Uśmiechnęła się
zadowolona, że ją zrozumiał.
 Zwietnie sobie z nimi radzisz. Przychodzi ci to tak naturalnie, tak... 
Urwał i patrzył na nią. Była poruszona. Na jej twarzy widniał uśmiech, ale
oczy były smutne.  Och, Abbey. Dureń ze mnie. Wiercę ci dziurę w brzuchu,
zazdrosny o własne dzieci, podczas gdy ty...  Znowu urwał i westchnął,
zauważając, że jego słowa doprowadziły ją do łez.
 Nigdy nie będę miała dzieci  dokończyła za niego.  Wszystko w
porządku. Możemy o tym rozmawiać. To nie jest temat tabu. Przez trzy
minione lata usiłowałam się z tym pogodzić. Wiem też, że mogę zostać matką
innÄ… drogÄ….
 Rozważałaś adopcję?
 To nie dla samotnych matek. Myślę o rodzinie zastępczej. Oczywiście,
biorąc pod uwagę moją pracę, z tym również mogę mieć problem, kiedy stąd
wyjadę.  Wzruszyła ramionami.  Ale teoretycznie mam jakieś możliwości.
Ta świadomość pomaga mi przetrwać.  Przetarła oczy, biorąc się w garść.
Kiedy stąd wyjedzie. Już same te słowa przyprawiły go o ucisk w
żołądku. Ona nie może opuścić Yawonnadeere. Tak się tu zadomowiła i przez
większość czasu wydawała się szczęśliwa... kiedy on jej nie irytował.
 Wybacz, Abbey.
90
R
L
T
 Sama prosiłam, żebyś mi powiedział, o co chodzi. To zupełnie tak
samo, jakbym prosiła, żebyś otworzył puszkę Pandory.
Uśmiechnęła się. Starała się rozładować atmosferę, gdyż sama rozmowa
o przyszłości, którą, w co nie wątpiła, spędzi samotnie, była czymś, na czym
wolała się nie skupiać. Pozbawiona szansy urodzenia dziecka, żyjąca w stałym
stresie i napięciu, często pod koniec dnia zwijała się w łóżku i w poduszkę
wypłakiwała ból.
Wiedziała, że może zostać zastępczą matką i to ją pocieszało, ale gdzieś
w głębi czuła pustkę. Zabrano jej esencję kobiecości, została tylko skorupa. Na
zewnątrz wydawała się cała, ale w środku była pustka. Największym
problemem było to, że nie znosiła tego uczucia. Powinna przecież czuć się
szczęściarą, bo nie straciła życia.
W swoich poczynaniach kierowała się rozsądkiem i była z tego dumna.
Jednak teraz, gdy Joshua patrzył na nią tak, jakby była najpiękniejszą kobietą
na świecie, jakby niczego tak nie pragnął, jak wziąć ją w ramiona, z trudem
nad sobą panowała.
 A ja właśnie zamiotłem podłogę  zauważył Joshua, patrząc na jej
rozedrganą twarz i pragnąc ją przytulić.
Bardzo liczył na to, że przez te parę tygodni zdoła doprowadzić się do
takiego stanu, by pracować z nią na przyjacielskiej stopie. Teraz, gdy widział,
jak Abbey cierpi, wszystkie jego szlachetne intencje ulatywały z ciepłym
wiatrem. Nie potrafił się jej oprzeć.
Odstawił szczotkę, by do niej podejść i zapewnić, że pomoże jej
przetrwać trudne chwile.
Nagle zadzwonił telefon. To był telefon służący mieszkańcom do
kontaktu z lekarzem w razie nagłego wypadku. Joshua natychmiast odebrał.
 Doktor Ackles.  Chwilę słuchał, a potem rzucił:  Już jedziemy.
91
R
L
T
Rozłączył się i schował telefon, skupiony znów na pracy.
 Obok wieży rozbił się śmigłowiec. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl