[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uznać sporządzony wcześniej plan, którym kieruje się budowniczy podczas budowy.
Nawet dysponując tak rozbudowanym systemem przyczyn Arystoteles nie doszedł do
sformułowania pojęcia tego, co dzisiaj nazywamy prawem przyrody. Zajmował się ruchem ciał
materialnych, ale to, co nazywa się u niego prawami ruchu, stanowi w istocie jedynie jakościowy
opis odwołujący się do przyczyn celowych. I tak, na przykład, kamień spada, ponieważ
 naturalnym miejscem dla ciał ciężkich jest powierzchnia Ziemi, a gazy wznoszą się do góry,
ponieważ ich naturalne miejsce znajduje się w dziedzinie eterycznej ponad sferą niebios, i tak
dalej.
Wiele z tych dawnych koncepcji opierało się na założeniu, że własności ciał fizycznych
są ich wewnętrznymi cechami, nieodłącznie z nimi związanymi. Wielka różnorodność form i
substancji występujących w przyrodzie stanowiła zatem odzwierciedlenie nieskończonej liczby
takich wewnętrznych własności. Ten sposób patrzenia na świat został zakwestionowany w
wielkich religiach monoteistycznych. W judaizmie Bóg pojmowany był jako Dawca Praw. Bóg,
odrębny i niezależny od rzeczy stworzonych, nakłada prawa na świat fizyczny z zewnątrz.
Przyroda podległa jest określonym prawom na mocy decyzji Boga. Można wprawdzie nadal
doszukiwać się przyczyn zjawisk, lecz związek pomiędzy przyczyną a skutkiem regulowany jest
przez prawa. John Barrow, który badał historyczne kształtowanie się pojęcia prawa przyrody,
przeciwstawia panteon bogów występujący w religii starożytnej Grecji jedynemu Bogu-władcy w
judaizmie:  Kiedy przyjrzymy się bliżej religii starożytnych Greków z jej dość rozbudowanym
systemem bogów, widzimy, że nie występuje w niej pojęcie wszechmocnego kosmicznego
Prawodawcy. Bieg wydarzeń w świecie ustalany jest na drodze negocjacji, wzajemnych oszustw
czy dyskusji między bogami, a nie poprzez zrządzenie nadprzyrodzonej istoty. Stworzenie ma w
tym przypadku charakter decyzji kolektywnej, a nie dekretu władcy 1.
Pogląd, że prawa nie są immanentną cechą przyrody, lecz zostały nadane z zewnątrz,
został ostatecznie przyjęty zarówno przez chrześcijaństwo, jak i przez islam, choć odbyło się to
nie bez oporów. Barrow przytacza poglądy św. Tomasza z Akwinu, który  uważał wprowadzone
przez Arystotelesa tendencje wrodzone za własności świata przyrody, którymi Bóg posługuje się
przy realizacji swoich celów, nie naruszając wszakże ich zasadniczej istoty. Zgodnie z tym
poglądem, Bóg jest wobec przyrody raczej partnerem niż niepodzielnym władcą .
Arystotelesowskie koncepcje tego typu zostały jednak potępione przez biskupa Paryża w 1277
roku i w pózniejszej doktrynie chrześcijańskiej ustąpiły miejsca pojęciu Boga jako Prawodawcy,
które tak dobrze wyraził Kempthorn w swym napisanym w 1796 roku hymnie:
Chwała Panu! Gdy przemówił,
Stworzył swym rozkazem świat.
Dał mu prawa niewzruszone,
By podążał w słuszny ślad.
Fascynujące jest prześledzenie, jaką rolę odegrały wpływy różnych kultur i religii w
kształtowaniu się nowożytnego pojęcia prawa przyrody. Zredniowieczna Europa, z
chrześcijańską doktryną prawa boskiego przejawiającego się w przyrodzie i szeroko
rozpowszechnioną ideą prawa świeckiego, stanowiła podatny grunt, na którym mogła powstać
naukowa koncepcja praw przyrody. Możemy się przekonać, że astronomowie, jak Tycho Brahe i
Johannes Kepler, którzy sformułowali prawa ruchu planet, sądzili, iż badając regularności
występujące w przyrodzie odkrywają racjonalną strukturę będącą elementem Bożego planu.
Stanowisko to zostało podtrzymane przez francuskiego uczonego-filozofa Renę Descartesa, i
przyjęte przez Izaaka Newtona, którego prawa dotyczące ruchu ciał i powszechnego ciążenia
zapoczątkowały współczesną erę nauki.
Sam Newton wierzył mocno w kosmicznego Konstruktora działającego poprzez
niezmienne prawa matematyki. Dla Newtona i jego współczesnych Wszechświat stanowił wielki,
wspaniały mechanizm będący dziełem Boga. Nie było jednak jedności poglądów co do
charakteru działania Boga jako Kosmicznego Matematyka i Inżyniera. Czy jedynie skonstruował
On mechanizm, nakręcił, a następnie pozostawił własnemu losowi, czy też bierze aktywny udział
w jego codziennym funkcjonowaniu? Newton uważał, że Wszechświat ratowany jest od rozpadu
pod wpływem sił grawitacji jedynie za przyczyną nieustannego cudu Boga. Boska ingerencja
tego typu jest klasycznym przykładem  Boga od wypełniania luk .
Argumentacja taka kryje liczne niebezpieczeństwa i podatna jest na możliwość, że
przyszły rozwój nauki pozwoli zadowalająco wyjaśnić daną lukę w naszej wiedzy o świecie bez
potrzeby odwoływania się do Boga. I faktycznie stabilność grawitacyjna Wszechświata jest dla
nas obecnie zupełnie zrozumiała. Zresztą jeszcze za życia Newtona koncepcja nieustannego cudu
była przedmiotem drwin jego kontynentalnych oponentów. Leibniz naigrawał się:
Pan Newton i jego zwolennicy żywią wyjątkowo niedorzeczne mniemanie o dziele
Bożym. Według nich Bóg musi od czasu do czasu nakręcać mechanizm swego zegara, aby nie
stanął, gdyż nie okazał się wystarczająco przezorny przy stworzeniu, aby obdarzyć go ruchem
wiecznym. (...) Według mnie, świat wykazuje zawsze tę samą energię i siły żywotne.
Dla Kartezjusza i Leibniza Bóg był prazródłem i gwarancją wszechobejmującej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl