[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Mnóstwo rzeczy  odparł Archie  Ta kula...  Tu Archie obszernie i szczegó-
łowo wyjaśnił wszystko, pomijając wszakże historię zwariowanego magika, wściekłego
tygrysa i zamordowanego w Brooklynie policjanta.  Widzicie więc, że naukowo do-
wiedziono: albo morderca miał dwa rewolwery, i to każdy inny, albo było dwóch mor-
derców, każdy ze swoim rewolwerem.
 Archie, jesteś genialny!  zawołała April całując go w nos.
144
 Nie liż mnie!  jęknął Archie.  I nie zapomnij: trzy dolary szesnaście centów.
 Nie ma obawy  powiedziała April.  Już ty nie pozwolisz nam o tym zapo-
mnieć.  Nałożyła porcje budyniu na spodeczki.  Musiało być dwóch napastników.
Zresztą, tego domyślałyśmy się już przedtem. Obaj strzelali, ale czy obaj do Flory San-
ford, czy do siebie wzajem?  Ustawiła talerzyki na stole kuchennym i zabrała się do
wylizania rondelka. Nagle odsuwając rondelek, powiedziała:  W tej historii jest jesz-
cze trzeci rewolwer!
Archie korzystając z okazji zagarnął rondelek i sięgnął po łyżkę.
Dina wypuściła marchew z rąk.
 Pierwszy rewolwer: ten, z którego zabito panią Sanford. Czterdziestka piątka. Dru-
gi: ten, z którego strzelono do portretu. Trzydziestka dwójka. I trzeci: rewolwer pana
Cheringtona. Jak mówił, kaliber dwadzieścia dwa, zabawka dla dam.  Nagle spostrze-
gła manewr Archiego.  Oddaj natychmiast ten rondel! Skoro ja robiłam budyń, to do
mnie należy...  Zajrzała w głąb naczynia.  Obyś pękł, Archibaldzie Carstairs!
 Nie żałuj mi  odparł Archie oblizując ostatnią kroplę z łyżki.  Przynajmniej
nie potrzebujesz myć garnka.
Dina wstawiła marchew. Odwracając się od pieca, powiedziała:
 Wiesz, zastanawiam siÄ™, z jakiego rewolweru zabito Franka Rileya.
April zapomniała o budyniu.
 Ja też o tym myślałam  rzekła.  Bo jeżeli z tego samego...
 Zostawcie to mnie  dufnie odezwał się Archie.  Zakładam się o dziewięć mi-
lionów dolarów, że jutro się tego dowiem.
 Zakładam się o tę samą sumę, że się nie dowiesz  odparła April.
Archie przyjrzał się jej z powątpiewaniem.
 A naprawdę ile stawiasz?  spytał.
 Dwadzieścia pięć centów  bez namysłu wypaliła April.
 Perskie oko!  zadrwił Archie.  Nic z tego. Jak wygram, to będę ci musiał po-
życzyć, żebyś mogła zapłacić, bo już nie masz ani centa. Nie, o pieniądze już się z tobą
nie zakładam.
 A o co?  spytała April wzdychając.
 Jeżeli jutro dowiem się, z jakiego rewolweru zastrzelono tego Rileya...  Archie
namyślał się chwilę  ... to przez cały tydzień nie wynoszę śmieci!
 Przez, cztery dni  próbowała targować się April.
 Mowy nie ma. Tydzień, ani dnia mniej.
 No, niech będzie. Zakład stoi!
 Jeżeli skończyliście tę zabawę, moje dziatki  surowo wtrąciła się Dina  to po-
słuchajcie mnie.
 Słuchamy, o pani!  skłoniła jej się nisko April.
145
 Padamy do stópek  dodał Archie.
 Wiemy już, jakie kompromitujące dowody przeciw swemu mężowi przechowy-
wała Flora Sanford  mówiła Dina nie zważając na błazeńskie miny tam tych dwojga.
 Wiemy, dlaczego Wallie Sanford uciekł po śmierci żony i dlaczego trzymał się w po-
bliżu domu. Mamy w ręku to, co on chciał odnalezć.
 Może pójdziemy do niego  zaproponowała April  i powiemy mu, że mamy
te papiery i będziemy je trzymać w bezpiecznym miejscu, póki nie zostanie wykry-
ty prawdziwy sprawca zbrodni. Wtedy dopiero albo oddamy dokumenty zaintereso-
wanym osobom, albo je spalimy. Wallie Sanford odetchnie spokojniej, jeśli się o tym
wszystkim dowie.
Dina spojrzała na siostrę nieco z góry.
 Może by też warto spytać go, co wie o porwaniu Betty LeMoe. Kto wie, czy w ten
sposób nie trafiliśmy na jakiś ślad.
 Co za inteligencja!  z zachwytem westchnęła April.
 A jeżeli pan Sanford nie zechce nic powiedzieć?  spytał Archie.
 Namówimy go, żeby mówił  oświadczyła Dina.  Bądz co bądz, teraz my mamy
w ręku te dokumenty!
 A jeżeli on nam naopowiada kłamstw?  upierał się Archie.
 Archie  rzekła surowo Dina  za dużo gadasz. Mumilulczucz, albo nie wezmie-
my ciÄ™ z sobÄ….
Z ganku kuchennego rozejrzeli się pilnie dokoła, czy nikt ich nie śledzi. Potem chył-
kiem pobiegli do szałasu.
Lecz gdy wychylili się z zarośli, Dina stanęła jak wryta.
 Och!  krzyknęła.
Szałas był pusty. Pościel starannie złożona leżała na polowym łóżku. Naczynia stoło-
we stały porządnie na stole, obok równiutko spiętrzonego stosu czasopism. Na wierz-
chu rozpostarta była ranna gazeta, lecz z pierwszej strony wycięto fotografię Franka Ri-
leya i wzmiankę o jego śmierci. Wallie Sanford zniknął jak kamfora.
ROZDZIAA 16
Archie zaczął się dobijać do pokoju sióstr nieomal o świcie.
 Hej, wstawajcie!  wołał donośnym szeptem.  Wstawajcie! To dzisiaj Dzień
Matki!
 Wejdz!  odpowiedziała zaspanym głosem April.
Drzwi uchyliły się i Archie wszedł na palcach. Był już umyty i ubrany. Dina siadła na
łóżku, ziewnęła, przetarła oczy.
 Jeżeli zgłosił się na posterunku policji  powiedziała  to będzie dziś o tym
w gazecie. Jeżeli się nie zgłosił...
 Mam już pewną hipotezę  odparła ziewając April.  Myślałam o tej sprawie
długo, nim zasnęłam. Przypuśćmy, że Betty LeMoe miała chłopca...
 Wiadomo, że miała  przerwała jej Dina.  Właśnie pana Sanforda, czyli raczej
Williama Sandersona, jak się wówczas nazywał.
Dina sięgnęła po szlafrok. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl