[ Pobierz całość w formacie PDF ]

twoje inne pytanie.
- Jakie inne pytanie?
Adrienne uśmiechnęła się.
- Spytałaś, czy jestem pewna, że Paul mnie kocha. - Podsunęła kartkę przez stół córce. -
To list, który Paul napisał do mnie w dniu wyjazdu z Rodanthe.
Amanda zawahała się przez moment, zanim wzięła kartkę papieru i powoli ją rozłożyła.
Zaczęła czytać, Adrienne zaś siedziała w milczeniu naprzeciwko niej.
Najdroższa Adrienne
Nie było Cię przy mnie, gdy obudziłem się dzisiaj rano, i choć znałem przyczynę Twojej
nieobecności, żałowałem, że sobie poszłaś. Wiem, że to egoistyczne z mojej strony, ale
przypuszczam, że ta cecha została jeszcze we mnie - cecha, która towarzyszyła mi przez całe
życie.
Jeżeli czytasz ten list, to znaczy, że wyjechałem. Gdy skończę pisać, zejdę na dół i
zapytam, czy mogę zostać z Tobą dłużej, nie mam jednak złudzeń, co mi odpowiesz.
To nie jest pożegnanie i nie chcę, żebyś nawet przez chwilę myślała, że jest to powód, dla
którego napisałem ten list. Raczej potraktuję rok naszej rozłąki jako okazję do tego, żeby poznać
Cię lepiej. Słyszałem o ludziach, którzy zakochali się listownie, i choć my już się pokochaliśmy,
nie oznacza to, że nasza miłość nie może się jeszcze pogłębić, prawda? chciałbym myśleć, że jest
to możliwe, i jeśli chcesz znać prawdę, to mam nadzieję, że ta właśnie pewność pomoże mi
przetrwać nadchodzący rok bez Ciebie.
Gdy zamykam oczy, widzę Cię spacerującą po plaży podczas naszego pierwszego
wspólnego wieczoru. Z twarzą rozświetloną przez błyskawice byłaś absolutnie piękna. Myślę, że
częściowo dlatego potrafiłem się przed Tobą otworzyć tak jak nigdy przed nikim innym. Ale
poruszyła mnie nie tylko Twoja uroda. Złożyło się na to wszystko - Twoja odwaga i żarliwość,
zdroworozsądkowa mądrość, z jaką patrzysz na świat. Myślę, że wyczułem w Tobie te cechy,
gdy po raz pierwszy piliśmy razem kawę, a im lepiej Cię poznawałem, tym dobitniej zdawałem
sobie sprawę, jak bardzo brakowało tych cech w moim własnym %7łyciu. Jesteś rzadkością,
Adrienne, i prawdziwy szczęściarz ze mnie, że Cię spotkałem.
Mam nadzieję, że się jakoś trzymasz. Pisząc te słowa, czuję się wręcz fatalnie. Dzisiejsze
pożegnanie z Tobą jest najtrudniejszą rzeczą, jaką musiałem kiedykolwiek zrobić, i mogę
uczciwie przysiąc, że gdy wrócę, nie uczynię tego nigdy więcej. Kocham Cię za to, co już
wspólnie przeżyliśmy, a także kocham Cię w oczekiwaniu na to, co się wydarzy. Nie mogło mnie
spotkać w życiu nic lepszego od poznania Ciebie. Już za Tobą tęsknię, ale w głębi serca jestem
pewny, że zawsze będziesz ze mną. W ciągu kilku dni, które spędziliśmy razem, stałaś się
spełnieniem moich marzeń.
Paul
* * *
Rok, który nastąpił po wyjezdzie Paula, był niepodobny do żadnego roku w życiu
Adrienne. Pozornie wszystko było jak zawsze. Aktywnie zajmowała się dziećmi, odwiedzała
codziennie ojca, pracowała w bibliotece. Ale robiła to wszystko z nowym zapałem, którego
dodawała jej skrzętnie skrywana tajemnica, co nie uszło uwagi ludzi, z którymi miała do
czynienia. Dostrzegli, że częściej się uśmiecha, i nawet jej dzieci od czasu do czasu zauważały,
że chodzi po kolacji na spacery albo bierze długą kąpiel, nie przejmując się panującym wokół
niej harmiderem.
W takich chwilach myślała zawsze o Paulu, lecz jego obraz zdecydowanie nabierał barw,
ilekroć widziała nadjeżdżającą furgonetkę pocztową, która zatrzymywała się po drodze, żeby
dostarczyć przesyłki.
Pocztę przywożono zwykle między dziesiątą a jedenastą rano i Adrienne stała w oknie,
obserwując, czy furgonetka zatrzyma się przed jej domem. Gdy samochód odjeżdżał,
podchodziła do skrzynki i wyjąwszy listy, przeglądała je, wypatrując charakterystycznych
beżowych kopert lotniczych, które lubił Paul, znaczków pocztowych odmalowujących świat,
którego kompletnie nie znała, i jego nazwiska w lewym górnym rogu.
Gdy nadszedł pierwszy Ust od Paula, Adrienne usiadła na werandzie na tyłach domu.
Kiedy skończyła czytać, zaczęła od początku i przeczytała go po raz drugi, powoli, przerywając i
zatrzymując się dłużej na poszczególnych słowach. Postępowała tak samo przy każdym kolejnym
liście, a gdy zaczęły przychodzić regularnie, zrozumiała, że obietnica, którą złożył jej Paul w
pierwszym liście, jeszcze w Rodanthe, nie była słowami rzuconymi na wiatr. Pewnie, że
wolałaby go zobaczyć, znalezć się w jego ramionach, ale namiętność płynąca z jego słów w jakiś
sposób zdawała się zmniejszać dzielącą ich odległość.
Bardzo lubiła wyobrażać sobie, jak wyglądał, pisząc listy. Widziała go przy wysłużonym
biurku - goła żarówka oświetlała jego znużoną twarz. Była ciekawa, czy pisał szybko i słowa
płynęły mu spod pióra nieustającym strumieniem, czy też przerywał od czasu do czasu, wpatrując
się z zamyśleniem w jakiś punkt, zbierając myśli. Obrazy, które kreśliła w wyobrazni, raz były
takie, przy kolejnym liście mogły być inne, w zależności od tego, co napisał. Trzymając list w
ręku, Adrienne zamykała oczy, starając się odgadnąć nastrój Paula.
Ona również do niego pisała, odpowiadając na pytania, które jej zadał, i opisując, co się
dzieje w jej życiu. W tych momentach czuła niemal jego obecność przy sobie. Gdy lekki wiatr
rozwiewał jej włosy, miała wrażenie, że Paul przesuwa delikatnie palcami po jej skórze. Gdy
słyszała ciche tykanie zegara, przypominało jej to bicie serca Paula, kiedy opierała głowę na jego
piersi. Gdy jednak odkładała pióro, zawsze wracała myślami do ostatnich chwil, które spędzili
razem, do pożegnania na żwirowanym podjezdzie, do ostatniego uścisku, łagodnego dotyku jego
warg, do obietnicy, że po roku rozłąki spędzą wspólnie całe życie.
Paul dzwonił za każdym razem, gdy tylko miał okazję zabrać się do miasta, a czułość,
którą słyszała w jego głosie, zawsze sprawiała, że ściskało jej się serce. Jego śmiech albo
cierpienie w głosie, kiedy mówił jej, jak bardzo za nią tęskni, powodowały taką samą reakcję.
Dzwonił zawsze w ciągu dnia, gdy dzieci były w szkole, i ilekroć zadzwonił telefon, odbierała
dopiero po chwili, mając nadzieję, że to Paul. Rozmowy nie trwały długo, zwykle około
dwudziestu minut, ponieważ jednak dostawała również listy, pocieszała się, że dzięki temu
łatwiej jej będzie przetrwać jakoś następne kilka miesięcy.
W bibliotece zaczęła robić odbitki z różnych książek o Ekwadorze; wybierała wszystko,
co przyciągnęło jej wzrok, od geografii do historii. Kiedyś, gdy jedno z czasopism
krajoznawczych zamieściło artykuł o tamtejszej kulturze, kupiła je i siedziała godzinami, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl