[ Pobierz całość w formacie PDF ]
potrzebne środki.
Każde słowo Connora ożywiało najgorsze wspo-
134 KLUCZ DO MIAOZCI
mnienia Maggie. Była małym dzieckiem, kiedy ojciec
zostawił rodzinę, ale pamiętała wiele kłótni między
rodzicami, które brzmiały dokładnie jak ta. Dlaczego
nie możesz chociaż raz włożyć pieniędzy do banku?"
- wypytywała bez przerwy matka. Ojciec zawsze
odpowiadał, że właśnie ta inwestycja bez wątpienia
przyniesie im fortunÄ™.
Ciasno skrzyżowała ramiona. Od początku wiedziała,
że Connor Blake jest beztroskim marzycielem, i za to
go kochała. Czy jednak tym razem nie posunął się za
daleko?
- Jeżeli obstajesz przy rozszerzeniu działalności, to
dlaczego nie mielibyśmy otworzyć nowych biur? - spytał
Gerry Williams. - W ten sposób wzrosłyby dochody
firmy bez zmiany jej charakteru.
- Istota problemu polega na tym, że ja właśnie
zamierzam zmienić jej charakter. Nie chcę prze
wodniczyć firmie, która przez ostatnie sześćdziesiąt
lat nie zrobiła niczego nowego. Teraz gra się
w co innego, Gerry.
- Gra siÄ™! - parsknÄ…Å‚ Talbot Hughes.
W czasie tej wymiany zdań Maggie milczała.
Wiedziała, że nieuchronnie zbliża się chwila, kiedy
trzeba będzie poddać projekt głosowaniu.
Ta chwila rzeczywiście nadeszła, a wraz z nią
skończyła się cierpliwość Connora. Maggie widziała,
ile wysiłku włożył w zachowanie spokoju, gdy
oświadczył:
- Przegłosujemy to. Ale pamiętajcie, że jako
przewodniczący mam prawo włączać ten punkt do
porządku każdego zebrania, jeśli uznam to za słuszne.
Maggie wydawało się, że wszyscy o tym myślą.
Sądząc po determinacji na twarzy Connora, nie ulegało
wątpliwości, że nie pozwoli utrącić propozycji z powodu
oporu na jednym zebraniu.
- Wypowiedzcie się po kolei - poprosił Connor,
KLUCZ DO MIAOZCI
135
zajmujÄ…c po raz pierwszy tego wieczoru swoje miejsce
przy stole. - Talbot, zaczynaj.
- Jestem zdecydowanie przeciwko całemu pomysłowi
- powiedział stary człowiek bez wahania. - Kincaid
w grobie się przewraca na myśl o takim projekcie, i ty
wiesz o tym.
- Proste tak" lub nie" wystarczy - stwierdził
Connor sucho, a Edward Dennis, pełniący funkcję
sekretarza zarządu, zanotował głos Talbota.
Przyszła kolej na Caroline Lewis.
- Przykro mi, Connor, aleja również muszę głosować
przeciwko temu pomysłowi - powiedziała. - Może
jestem za ostrożna, ale nasi klienci powierzają nam
własne pieniądze i nie chciałabym robić czegoś, co
choćby w najmniejszym stopniu mogłoby podkopać
ich zaufanie do nas.
Edward Dennis zapisał drugie nie". Maria Blake
powtórzyła słowa Caroline i dodała:
- Nie umiem pozbyć się myśli, że twój ojciec...
- nie dokończyła zdania, tylko przyłożyła chusteczkę
do drżących warg. Caroline Lewis położyła uspokajającą
dłoń na ramieniu starej przyjaciółki. Maggie dostrzegła
skurcz żalu na pięknej twarzy Connora, ale kiedy
przyszła pora na jego głos, okazał się niewzruszony
i nie wycofał propozycji.
Gerry Williams, Edward Dennis i Richard West-
borough głosowali przeciwko. Maggie, siedząca przy
końcu długiego stołu, była ostatnią nadzieją Connora
na poparcie i wszyscy o tym wiedzieli. Aprobata
nawet jednego tylko członka zarządu wzmocniłaby
jego pozycję. Maggie zdawała sobie jednak sprawę,
że dla Connora o wiele większe znaczenie niż inwestycje
ma jej osobiste poparcie.
Wzięła głęboki oddech. Pełne żaru spojrzenie Connora
było uwodzicielskie jak zawsze, przypominało jej
z wielką siłą o czymś, co we dwoje zaczęli budować,
136 KLUCZ DO MIAOZCI
i błagało, by nie pozwoliła tego pogrążyć. Desperacko
pragnęła mu wierzyć.
Ale niepokojący głos wewnętrzny nie chciał jej dać
spokoju. Wyobrażała sobie, jak Connorowi udaje się
przeforsować nowe pomysły w Triple I, ale sprawy
przybierają zły obrót. Gdyby firma zaczęła się chwiać,
przepadłoby tak wiele: nie tylko pieniądze klientów,
lecz również fortuna Connora i spadek Jordana.
I całe ustabilizowane życie Maggie, do którego już
przywykła.
Kiedy pomyślała o Jordanie, który mógłby dorastać
w surowych i ponurych warunkach, takich jak ona,
poczuła w środku nerwowy ucisk.
- Muszę powiedzieć nie". - Wyrzuciła z siebie te
słowa i natychmiast serce zaczęło jej bić szybciej.
Twarz Connora pozostała nieruchoma, ale oczy
pociemniały mu z wściekłości. Maggie nie mogła
wytrzymać jego spojrzenia.
- No, to właśnie tak mniej więcej wygląda sytuacja
- powiedział Talbot Hughes, wyraznie zadowolony
z siebie. Maggie miała ochotę go kopnąć.
- Niekoniecznie właśnie tak - Connor powoli wstał,
dając wyraznie do zrozumienia, że zebranie jest
zakończone. - Spotkamy się za dwa tygodnie.
Zamierzam znowu wystąpić z tą samą sprawą,
popierając propozycję większą liczbą informacji, jeśli
okaże się to konieczne. A tymczasem... - czarne oczy
pochwyciły spojrzenie Maggie i tak zastygły - tymczasem
muszę chyba przeprowadzić kilka rund negocjacji.
ROZDZIAA DZIEWITY
Negocjacje rozpoczÄ…Å‚ na schodach prowadzÄ…cych
do wyjścia. Maggie zastanawiała się, czy pojechać do
domu razem z panią Blake. Lecz zanim się zdecydowała,
Connor znalazł się tuż za nią.
- Chodzmy do samochodu, i to szybko - powiedział.
- Nie mam ochoty na żadne pogawędki tutaj.
- Wierzę - pozwoliła mu się sprowadzić na parking.
Powietrze na zewnątrz było łagodne, ale Maggie
wciąż drżała. Wyraz twarzy Connora i jej własne
napięcie nie dawały jej spokoju. Connor nie próbował
się wyładować, póki nie znalezli się w samochodzie
jadÄ…cym w stronÄ™ domu Maggie.
- Co ty, do cholery, najlepszego robisz? - zapytał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]