[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wejściem do internatu.
- Wiem, że masz dziś wolne popołudnie - zaczął
bez żadnych, wstępów. - Ja też zrobiłem sobie małą
przerwę. Jak szybko możesz się przebrać?
Zanim zdążyła odpowiedzieć, uśmiechnął się z za
kłopotaniem.
-Przepraszam, Alison. Zabrzmiało to, jakbym ci
rozkazywał, a to ostatnia rzecz, którą chciałbym
robić. Mogłabyś założyć dżinsy lub coś innego i wyjść
ze mnÄ…? ProszÄ™.
- Dokąd mnie zabierzesz? - spytała, czując jak
serce zaczęło jej mocniej bić.
Potrząsnął głową i uśmiechnął się. Już wiedział, że
się zgodziła.
- Zobaczysz.
Kiedy wyszła przebrana w dżinsy i podkoszulek,
czekał na nią w samochodzie. Wspięła się na siedzenie
obok niego, świadoma ciekawych spojrzeń, które
śledziły ich zza niektórych okien.
Gavin wyjechał z miasta i skręcił nad rzekę, cały
czas nie mówiąc słowa. Kiedy dojechali na miejsce,
nic pomógł jej wysiąść, tylko otworzył tylne drzwi
land rovera.
Alison z ciekawością przyglądała się, jak wyciągał
z niego jakieś patyki, polana i jak ułożył z nich
ognisko.
-Z pewnością domyślasz się, co chcę przez to
powiedzieć, prawda? To nasze thirra-moulkra". Nie
miałem lepszego pomysłu, żeby ci uzmysłowić, jak
bardzo mi zależy na twojej przyjazni.
Alison poczuła, że łzy napływają jej do oczu.
146 SZPITAL NA PROWINCJI
Ujął jej rękę i mocno uścisnął w swojej.
- Ale to nie cała prawda, Alison. Bardzo sobie
cenię twoją przyjazń, ale pragnę czegoś więcej. Chcę,
żebyś wiedziała, jak bardzo cię kocham.
ROZDZIAA DZIESITY
Nie mógł zrobić nic bardziej właściwego, myślała
pózniej. Nic, co przemówiłoby do niej w bardziej
bezpośredni sposób.
Stała przy ogniu trzymając Gavina za rękę i wie
działa, że tym razem nie ma już żadnych wątp
liwości.
- Bardzo chciałbym naprawić swój błąd - powie
dział cicho doktor. - Powinienem był dać ci szansę
wytłumaczenia się. Zachowałem się jak zarozumiały
głupiec, jak pewien siebie despota. Możesz to nazwać
jak chcesz. Byłem tak wściekły, że nie wiedziałem, co
robię! W tamten wieczór rozsadzała mnie radość.
Wierzyłem, że nasza znajomość przerodzi się w coś
trwałego, byłem prawie pewien, że należysz już do
mnie, a tu proszę! Moja ukochana całuje się ze
Steve'em!
-i błogosławi go na wspólną drogę życia z Tessą.
- I błogosławi go na wspólną drogę - zgodził się.
- Może to głupie, ale wiele sobie obiecywałem po
tej zabawie i wydawało mi sie, że... - nie dokoń
czył. - Chyba nie musimy wracać do tamtego zda
rzenia. Byłem zły, uparty i narobiłem strasznego
zamieszania.
- Ja także nie zachowałam się najmądrzej. Wcale
nie byłam mniej uparta niż ty. Sporo czasu zajęło mi,
zanim przekonałam się, że miałeś rację co do Tessy
i Steve'a. %7łe oni rzeczywiście są dla siebie stworzeni.
148 SZPITAL NA PROWINCJI
Zrozumiałam to dopiero w dzień pożaru. Widzia
łam ich razem, zobaczyłam, jak patrzą na siebie
i dopiero wtedy uznałam tę oczywistą prawdę.
A niektóre rzeczy uzmysłowiłam sobie jeszcze
wcześniej.
Gavin nic nie mówił, ale Alison widziała, że czeka
na to, co powie dalej.
- Zrozumiałam, że odejście Steve'a nie złamało mi
serca - powiedziała spokojnym głosem. - %7łe to, co
nas łączyło, było przyjaznią, przyzwyczajeniem, ale
na pewno nie miłością.
- %7łałuję, że mi tego nie powiedziałaś.
- Ja również. Ale przecież nie mogłam podejść do
ciebie w szpitalu, ot tak sobie i oznajmić, że zro
zumiałam, iż nie kocham Steve'a. Zgadzasz się?
-Rzeczywiście - przyznał Gavin z uśmiechem.
- Nie mogłaś tego zrobić.
- Chciałam ci to wyznać w tę pamiętną sobotę.
Myślałam, że zrobię to, kiedy pójdziemy nad rzekę.
Potrząsnął głową.
- Wiesz co? Możemy tak sobie rozmawiać przez
całą wieczność. Gdybym tylko, dlaczego nie po
wiedziałam i mogłam to zrobić". Ale teraz to
chyba nie ma większego znaczenia. Powiedzieliśmy
sobie to, co najważniejsze i myślę, że jak na
razie to starczy tego gadania. Mamy przed sobÄ…
całe życie.
- Nie - zaprzeczyła zdecydowanie Alison. - Jest
jeszcze jedna rzecz, którą chcę ci wyznać.
Jeśli nie powie tego teraz, chyba nigdy nie zdobę
dzie siÄ™ na odwagÄ™.
- Cały czas sądziłam, że interesujesz się mną ze
względu na swoją siostrę. Myślałam, że boisz się,
żebym nie odebrała jej Steve'a.
Zacisnął dłoń, w której trzymał jej rękę.
SZPITAL NA PROWINCJI 149
- Jak mogłaś pomyśleć coś takiego? - spytał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]