[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zmiała się i śmiała, aż wreszcie i on się roześmiał. W
efekcie jednak ryba uciekła z muszką w pysku.
- Jak śmiesz śmiać się ze mnie? - zapytał, kiedy
opanowawszy się, odzyskał wreszcie oddech.
- Nie masz pojęcia, jak zabawnie wyglądałeś -
odpowiedziała.
Potem, nie mogąc się powstrzymać, znów wybuchnęli
śmiechem.
To wszystko było urocze - myślała teraz Gracila.
Lord Damien złapał jeszcze dwa pstrągi, które owinęli w
liście szczawiu i upiekli nad ogniem. Wydawało im się bardzo
zabawne, że oboje sparzyli sobie palce i że jedna z ryb się
przypaliła, a druga spaliła na węgiel.
Mieli mnóstwo jedzenia: kanapki przygotowane dla jego
lordowskiej mości, placki oraz miseczkę galaretki, które pani
Bates zrobiła dla Gracili. Podzielili się wszystkim, włączając
w to butelkÄ™ wina.
Lord Damien nalegał nawet, by wypiła z jego manierki
odrobinÄ™ brandy, przechowywanej w piwnicach, jak
zapewniał, od czasów jego dziadka. Najlepszej brandy, jaką
gdziekolwiek można było dostać.
Nie smakowała jej, ale wypiła troszeczkę, żeby zrobić mu
przyjemność. Wtedy uniósł manierkę i powiedział:
- Za twój śmiech i twoje oczy! Dwie najpiękniejsze
rzeczy na świecie!
Zarumieniła się i spuściła wzrok. Nastąpiła krępująca
cisza. Nagle nie mieli sobie nic do powiedzenia. Gracila
wiedziała, że w jej sercu dokonała się jakaś dziwna przemiana.
Krótkie chwile ciszy zdarzały się przez całe popołudnie,
mimo to słońce wydało się jej jaśniejsze, a kwiaty piękniejsze
niż zwykle.
Zanim wrócili do domu, Virgil oznajmił:
- Zastanawiałem się wczorajszej nocy, co by się stało,
gdyby spadł deszcz i nie moglibyśmy wyjść z domu.
- Ja też o tym myślałam - przyznała cicho Gracila.
- Czy wpadłaś na jakiś pomysł? Potrząsnęła przecząco
głową.
- Pani Hansell zdziwiłaby się, gdybym wyszła z domu w
deszcz. Poza tym jestem pewna, że domek letni przecieka.
- W takim razie musisz poznać mój plan - powiedział.
Najwyrazniej cieszył się, że rozwiązał problem, z którym
ona nie dała sobie rady. Uniosła ku niemu oczy i czekała.
- Nie wiem, dlaczego nie pomyślałem o tym wcześniej -
zaczął. - Zresztą, dotąd nie było takiej potrzeby.
- O czym?
- O tym, że z łatwością i niepostrzeżenie możesz się
dostać do zachodniego skrzydła.
- Musiałabym przejść przez główne schody, a tam
zazwyczaj stoi lokaj.
Uśmiechnął się triumfalnie.
- I tu się właśnie mylisz! Wcale nie musisz przechodzić
przez główne schody.
- Jak to?
- Możesz pójść na górę, aż do najwyższego piętra. Gracila
krzyknęła cicho.
- Nie przyszło mi to do głowy!
- Wczoraj po kolacji wszystko sprawdziłem - oznajmił. -
Jest trochę kurzu, ale możesz przejść przez cały dom, mijając
pokoje służby, i zejść po schodach na końcu zachodniego
skrzydła.
- Wiem doskonale, gdzie to jest! - zapewniła. - Schody
wychodzÄ… naprzeciwko biblioteki!
- Dokładnie. I tam będziemy się spotykać.
- W bibliotece?
- Będę na ciebie czekał.
- Wspaniale! Poza tym tak się składa, że potrzebuję
nowych książek do czytania. Przeczytałam wszystkie, które
były w komnacie elżbietańskiej.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? Zaśmiała się.
- Co byś zrobił? Kazałbyś Milletowi przynieść trochę
książek dla panienki, która mieszka w twoim domu?
- Wolałbym sam ci je przynieść - odparł przyciszonym
głosem.
- A pani Hansell, która śpi w sąsiednim pokoju? Wiesz,
co by na to powiedziała!
Zdał sobie sprawę, że zrozumiała jego słowa tak, jak
zrozumiałoby je dziecko. Była tak niewinna i czysta. Nawet
przez myśl jej nie przeszło, że może istnieć jakiś inny powód,
dla którego chciałby przyjść do jej sypialni.
- Spotkamy się zatem w bibliotece - oznajmił - ale
przykro mi, że książki są jedynym powodem, dla którego
chcesz tam przyjść. Miałem nadzieję, że bardziej cenisz moje
towarzystwo.
- Ależ cenię twoje towarzystwo! - zapewniła skwapliwie.
- Samotne wieczory jednak bardzo by mi się dłużyły, gdybym
nie mogła czytać.
- A teraz, dzięki mojej inteligencji, będziesz mogła je
spędzać na rozmowach ze mną.
- Byłoby wprost cudownie! Chciałabym, żebyś
opowiedział mi o Indiach i innych miejscach, które
zwiedziłeś. Może też udałoby się znalezć w bibliotece książki
na ten temat?
- Na pewno jest książka o Indiach - przyznał. - Powinna
cię zainteresować. Poszukam również innych.
Gracila klasnęła w dłonie.
- To najbardziej fascynujÄ…ca rzecz, jaka mi siÄ™
przydarzyła. Nie będę musiała używać wyobrazni, aby
zobaczyć miejsca, które mi opiszesz. Będę słuchać i
jednocześnie patrzeć.
Zastanawiał się, ile kobiet spotykałoby się z nim
potajemnie jedynie po to, by uczyć się geografii.
Było to dla niego nowe doświadczenie. Pragnął
opowiedzieć jej nie tylko o Indiach i innych miejscach, które
zwiedził, ale i o miłości. Wtedy zdał sobie sprawę, że nie
tylko kocha Gracilę, lecz także czuje do niej coś, czego nie
wzbudziła w nim dotąd żadna kobieta. W jego umyśle i sercu
znów znalazło się miejsce dla młodzieńczych ideałów, które
teraz powróciły w pogłębionej, bardziej realistycznej formie.
Gracila była jak kwiat - mówił sobie - delikatny kwiat,
który łatwo mogły skrzywdzić brutalne palce lub gwałtowne
wichry. Jej słowa brzmiały niczym muzyka, którą słyszał
jeszcze długo po jej odejściu. Jej oczy, zwrócone ku niemu,
były jasne i uczciwe, jak oczy dziecka, oczy prawdy.
Przyciągały go właśnie jej niewinność i czystość, ale jako
mężczyzna pragnął również obudzić w niej kobiecość.
Zatrzymał oczy na jej ustach. Jakby odgadując jego myśli,
Gracila odwróciła wzrok, rumieniąc się lekko.
Lord Damien z trudem wstał i powiedział nagle:
- Lepiej posprzątajmy po naszym posiłku, w przeciwnym
razie jakiś przypadkowy przechodzień mógłby pomyśleć, że
odbyła się tu uczta.
- Najwspanialsza uczta, w jakiej kiedykolwiek
uczestniczyłam.
- Zgadzam się z tobą w zupełności - odparł. - Była
przepyszna.
Pomyślał o pieniądzach wydanych na wystawne przyjęcia
w Wenecji oraz na tak zwane orgie w Paryżu, gdzie szampan
lał się strumieniami i pełno było smakołyków z całego świata,
które miały pobudzić przytępiony smak biesiadników.
Rankiem pojawiał się nieodłączny ból głowy - wynik nie tylko
nadużywania wina, lecz także wchłaniania dymu z papierosów
i zaspokajania żądz cielesnych.
Obrazy, które stanęły mu przed oczami, były tak straszne,
że z przerażeniem pomyślał, co by się stało, gdyby Gracila
mogła je zobaczyć.
Ale zaraz powiedział sobie, iż wystarczy oderwać oczy od
brudu, nędzy, rozpusty i unieść je do gwiazd, zwłaszcza do
jednej małej gwiazdki, tak różniącej się od pozostałych.
Gracila była pod urokiem jego zmiennych nastrojów, ciszy
i dziwnego wyrazu jego oczu. Dotychczas nie zdawała sobie
sprawy, że mężczyzna może być tak przystojny, tak męski, a
jednocześnie zdolny wejrzeć w tę część jej umysłu, którą
dotąd trzymała w tajemnicy przed ludzmi, bo nikt przedtem
nie potrafił jej zrozumieć.
Lord Damien nie tylko słuchał, ale także wiele rzeczy jej
wyjaśniał. Tak więc, gdy nadchodził czas rozstania, wracała
do domu, czując, że jej umysł się wzbogacił i że Virgil
otworzył przed nią niebiosa, czego nikt jeszcze nie dokonał.
Zobaczę go wkrótce - myślała Gracila, gdy pani Hansell
weszła do pokoju, by odsunąć zasłony.
- Mokro dziś, panienko - oznajmiła. - Spodziewałam się
tego. W nocy szalała burza.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]