[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wolą mego wuja było, aby o warunkach testamentu wiedzieli
tylko Paul i adwokat  powiedziała Diana.
 Biedactwo. Nigdy nie byłem najlepszego zdania o Paulu
Andre. Na pewno nie zasłużył sobie na taką żonę jak ty, ale nie
jest draniem. Wiem, że Isabella już od kilku lat usiłuje go
usidlić, ale wydawało mi się zawsze, że trudzi się na próżno.
Rodzina Dupree przyjazni się z rodziną Andre już od dawna i
można przyjąć, że ich małżeństwo byłoby mile widziane. Ale
ona nie jest kobietą, którą się bierze za żonę. To bardzo
powierzchowna osoba, która myśli wyłącznie o
przyjemnościach. Obce jest jej poczucie odpowiedzialności i nie
110
ewa7775 - malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
cierpi dzieci. Przy niej mężczyzna zostałby pantoflarzem.
Jestem pewien, że ona nie jest zdolna do prawdziwej miłości.
Paul Andre nie jest dla niej osobą specjalnie ważną, ale nie
może go zdobyć i to ją drażni, stanowi pewnego rodzaju
wyzwanie. Dlatego wymusiła te kłamstwa, aby was poróżnić.
 Co ja najlepszego zrobiłam, James? Naopowiadałam
Paulowi strasznych rzeczy, bo uwierzyłam Isabelli. Dlaczego
byłam taką małostkowa!  po policzkach Diany popłynęły łzy.
 Nie możesz robić sobie wyrzutów, Diano. Isabella jest
wyrafinowaną i przekonywającą aktorką. Wiem to aż za dobrze
 powiedział James dziwnym tonem.
Diana spojrzała na niego zaskoczona.
 Zrozumiałem to z wiekiem  dokończył z bladym
uśmiechem na twarzy.
 Przepraszam, James. Nie wiedziałam, że coś cię łączyło z
Isabellą. Byłam tak zajęta własnymi problemami, że...
 To stara historia Diano. I właściwie dopiero teraz zdałem
sobie sprawę, jakie miałem szczęście, że się z nią rozstałem.
 Co mam teraz zrobić?  Diana mówiła właściwie tylko
do siebie.  Wszystko zepsułam...
 Czy rzeczywiście kochasz tego człowieka?  zapytał
James.
 Tak, tak...
 To idz do niego i porozmawiaj z nim. O wszystkim! Byłby
największym głupcem na świecie, gdyby nie wziął cię wtedy w
ramiona i nie wyznał, że Isabella Dupree nigdy dla niego nie
istniała  oświadczył James.
 Jak ja mam ci dziękować?  spytała wzruszona Diana.
111
ewa7775 - malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Wyszli razem z kawiarni. Kierowali się właśnie w stronę
parkingu, kiedy ryk silnika kazał się im obejrzeć za żółtym
sportowym samochodem.
Za jego kierownicą siedział wysoki, jasnowłosy mężczyzna.
Paul Andre. Obejmował ramieniem triumfalnie uśmiechniętą
IsabellÄ™ Dupree.
 Paul...  Diana jęknęła, jakby trafił ją śmiertelny cios.
 I Isabella  dopowiedział brunet stojący u jej boku. W
jego głosie brzmiała odraza.  Ten Andre jest jeszcze większym
idiotą niż sądziłem.
 Tego nie zniosę  powiedziała słabo, jakby resztką sił.
Tak szybko, jak to było możliwe, James zaprowadził ją do
swojego biura, posadził na krześle i przyniósł kieliszek koniaku.
Diana posłusznie wypiła dwa łyki brunatnego płynu.
 Już lepiej?  spytał widząc, że jej twarz nabrała
kolorów.
Skinęła głową, chociaż ciągle jeszcze wydawało jej się, że
świat dookoła wiruje.
 Co chcesz teraz zrobić?  James patrzył na nią z
troskÄ….
 Nie... nie wiem.  Diana spoglądała przed siebie
niewidzącym wzrokiem. Po chwili powiedziała:  Muszę
wyjechać na jakiś czas, aby to wszystko przemyśleć.
 DokÄ…d?
 Jest jedno takie miejsce.  La Petite Maison , dom babki
Paula.
 To pakuj rzeczy. ZawiozÄ™ ciÄ™ tam.
112
ewa7775 - malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
 To długa droga. Poza tym sama mogę...
 Nie. Nie puszczę cię samej przez to pustkowie. Co będzie
jak złapiesz gumę?
Skinęła głową:  O tym nie pomyślałam.
 Kiedy chcesz jechać? Najlepiej zadzwoń stąd od razu do
rodziny Paula. Potem wezmiemy twoje rzeczy i jazda.
 Czy naprawdÄ™ zrobisz to dla mnie? James, nigdy ci siÄ™
nie odwdzięczę.
 To nic takiego. Ty najpierw oddałaś mi przysługę
pomagajÄ…c w biurze. Ale powtarzam jeszcze raz: Paul Andre nie
jest ciebie wart. Może wróci mu rozsądek zanim będzie za
pózno. Miejmy nadzieję.
Już jest za pózno, pomyślała nieszczęśliwa Diana.
Wyglądała na zmęczoną i smutną, kiedy podnosiła słuchawkę i
wybierała numer  La Petite Maison .
8
Stojący na nocnym stoliku mały, porcelanowy zegar
pomalowany w delikatne róże zaczął wybijać godzinę.
Diana liczyÅ‚a uderzenia. Ósma. LeżaÅ‚a na wysokim,
staromodnym łóżku z baldachimem, jeszcze niezupełnie
rozbudzona. Pokój zdawał się pochodzić z innej, minionej epoki.
Wspaniałe wnętrze utrzymane było w stylu dziewiętnastego
stulecia.
Spojrzenie Diany przemknęło po jedwabnych tapetach
obramowanych girlandami kwiatów. Obserwowała grę świateł i
cieni, malowanych słońcem na dywanie.
113
ewa7775 - malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
I wreszcie  bez uczucia mdłości i bólu głowy  udało jej
się pomyśleć o tym potwornym poranku sprzed pięciu dni.
Nic jeszcze nie zraniło jej tak mocno jak widok Isabelli
wtulonej w ramiona Paula.
Wszystko, co potem nastąpiło rozmywało się we
wspomnieniach jak w ciemnej mgle. Wróciwszy do domu
szybko zapakowała kilka rzeczy i powiadomiła panią Smith, że
wyjeżdża, nie mówiąc jednak dokąd i na jak długo.
Potem James wrzucił jej bagaż do samochodu i odjechali.
Póznym wieczorem dotarli do  La Petite Maison , gdzie
oczekiwali ich Jean i Jeanette.
Nikt nie zadawał żadnych pytań. Dla Diany przygotowano
dwa pokoje. Pozostawiono też pokój gościnny do dyspozycji
Jamesa Burtona.
On jednak pożegnał się następnego ranka i wrócił do
Reginy. Diana została sama wśród rodziny Paula Andre.
 Madame?  delikatny głos pokojówki Louise przerwał
jej rozmyślania.  Przyniosłam pani herbatę.
 Wejdz, proszę  odpowiedziała Diana swoją niezbyt
dobrÄ… francuszczyznÄ….
Dziewczyna podeszła do łóżka.
 Dzień dobry, madame. Czy pani już zdecydowała, co
założy dzisiaj rano?
 Tak. Przygotuj, proszÄ™, jasnobrÄ…zowe spodnium 
poprosiła Diana.  I oczywiście strój do konnej jazdy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl