[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stał kamienny dom pokryty dachem z łupków. Jack zatrzymał samochód,
wyłączył silnik i zwrócił się do Anny:
- Jesteśmy na miejscu.
- Jaki piękny dom! - zauważyła.
Drzwi się otworzyły i ścieżką przez ogród ruszyła w ich stronę para w
wieku państwa Craven. Anna chwyciła Jacka za ramię.
68
R S
- Wiedzą o moim przyjezdzie, prawda? spytała półgłosem, by Saskia nie
usłyszała. - Powiedziałeś, że chcesz im sprawić niespodziankę. To chyba kiepski
pomysł.
- Uspokój się. Uprzedziłem ich, że przywiozę moją dziewczynę. Nie
wspomniałem tylko, że się pobieramy. Wolałem o tak ważniej sprawie
powiedzieć im osobiście, a nie przez telefon.
Saskia rozpięła pasy i niecierpliwie podskakiwała, bo chciała już wysiąść.
- Babcia! Dziadziuś! - pisnęła, gdy Jack otworzył jej drzwi.
Jack przywitał się z rodzicami, którzy zaraz potem zajęli się wnuczką. Nie
mogli uwierzyć, że tak urosła od ostatniego spotkania. Po chwili Anna wysiadła
z auta i stanęła obok Jacka, który objął ją ramieniem i przedstawił rodzicom.
Gdy pani Harvey przyjrzała się nowej dziewczynie syna, uniosła
zaskoczona brwi.
- Wyglądasz zupełnie jak... - wypaliła bez namysłu, ale mąż wpadł jej w
słowo:
- ...jakbyś marzyła o filiżance herbaty - rzekł z uśmiechem. - Mam
nadzieję że jesteście głodni, bo twoja matka przygotowała góry jedzenia, które
nazywa podwieczorkiem". Chyba zamierza nakarmić całą okolicę - dodał,
licząc, że nikt nie zauważył nietaktownej wypowiedzi żony.
Nowa dziewczyna Jacka rzeczywiście była łudząco podobna do Anneki,
ale pan Harvey był człowiekiem bardzo rozważnym i nigdy by o tym nie
napomknÄ…Å‚.
- Chodz, Saskia. - Pani Harvey już się opanowała i wzięła wnuczkę za
rękę. - Pomożesz mi rozstawić talerzyki i filiżanki.
- Coś trzeba wnieść? - zapytał pan Harvey, zaglądając do samochodu.
- Tylko rzeczy Saskii - odparł Jack. - Wez torbę z zabawkami, a ja zaniosę
walizkÄ™.
Kiedy ruszyli w stronę domu, ojciec zwrócił się do syna:
69
R S
- Podobno nie zanocujecie u nas, prawda? Twoja matka nie wiedziała, czy
posłać w gościnnym pokoju.
- Zatrzymamy się pod Stratfordem, żeby zrobić sobie przerwę w podróży
- wyjaśnił Jack.
Pan Harvey precyzyjnie opisał ilość dań, składających się na
podwieczorek. Na stole w jadalni czekały na nich prawdziwe delicje. Malutkie
kanapki, domowej roboty paszteciki i parówki w cieście, deser z galaretki, ciasto
czekoladowe i ogromny talerz pełen drożdżowych bułeczek z dżemem
truskawkowym i gęstą śmietaną.
- Od naszej przeprowadzki moja żona przejęła się tutejszą tradycją i
specjalizuje się w typowych kornwalijskich podwieczorkach - wyjaśnił pan
Harvey Annie. - Ale pozwalamy sobie na nie tylko raz w tygodniu, no i kiedy
mamy gości. W przeciwnym razie utyłbym ponad miarę.
Pani Harvey właśnie dolewała im herbaty, gdy Jack zwrócił się do
rodziców.
- Chciałbym wam powiedzieć o czymś, co dotyczy również ciebie,
Saskio. - Pogładził jedwabiste włosy córeczki. Saskia podniosła na niego wzrok.
Buzię miała umazaną dżemem i czekoladą. - %7łenię się z Anną.
- Co to znaczy? - spytała dziewczynka.
- Anna zamieszka z nami i będzie twoją nową mamusią. Cieszysz się?
- Lubię Annę! - powiedziała Saskia, która niezbyt rozumiała, o co chodzi.
- Możesz być druhną na naszym ślubie - dodała Anna.
- Super! - Saskia zaklaskała z radości, a potem spytała: - Co to jest
druhna?
Wszyscy się roześmiali i gdzieś znikło dotychczasowe napięcie. Na
twarzy pani Harvey malował się wyraz zaskoczenia i Anna pomyślała, że Jack
popełnił błąd, sprawiając rodzicom niespodziankę. Zajęła się wyjaśnianiem
Saskii, kim jest druhna i gdy skończyła, pani Harvey pogodziła się już z myślą o
rychłym ślubie syna.
70
R S
- Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy z Anneką - powiedziała do Jacka.
- Z Anną. - Jack poprawił matkę.
- Racja. - Zaczerwieniła się po korzonki włosów. - Oczywiście, że z
AnnÄ….
[ Pobierz całość w formacie PDF ]