[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wyjdz. Zła odpowiedz, złe podejście, wszystko nie tak. - Minęła go i pomaszerowała na górę,
trzaskając drzwiami sypialni. Wstrzymała oddech, czekając, czy Dominie zechce to naprawić.
W odpowiedzi usłyszała warkot silnika. Chwyciła telefon i wybrała numer Lianne.
- Mogę u was pomieszkać w tym tygodniu? - spytała, gdy siostra odebrała.
- Co, kłopoty?
- Może, a może nie. - Annalise powiedziała jej o wyprowadzce, a potem o Dominicu, który nagle
zaoferował się z pomocą. - Chyba jest zdziwiony, że nie zachowuję się jak jego pierwsza żona.
- A jaka ona była?
- Niesamodzielna. Lianne się zaśmiała.
- No tak, to twoje przeciwieństwo. Ale on zna cię od lat, więc czemu się dziwi?
- Na jego pierwszą żonę ciąża tak podziałała. - Annalise czuła ukłucie bólu, ilekroć mówiła:  jego
pierwsza żona". Powoli zaczynała akceptować przeszłość swego męża. Może nigdy nie pozna tej
historii ze szczegółami, ale na razie nie będzie tego rozpamiętywać. Choć wszystko to, czego wtedy
doświadczył Dominie, ma wpływ na to, jaki jest teraz.
- Więc co planujesz?
- Zostanę w domu do odwołania. Tyle że jutro będą malować podłogi i przez jakiś czas nie będzie
można po nich chodzić. Więc chętnie zadekowałabym się u ciebie.
Barwy przyszłości
255
- Zawsze jesteś mile widziana - odparła Lianne. - Chcę dowiedzieć się czegoś więcej o pierwszej żonie
Dominica.
- Powiem ci wszystko, co wiem, czyli prawie nic.
- No to do zobaczenia.
Annalise położyła się spać w lepszym nastroju niż przez ostatnie dni. Dominie pomagał jej w
remoncie. To wiele znaczy.
Nazajutrz, kiedy przyjechała Bridget, Annalise z radością uciekła na podwórze. Starała się pomóc
malować podłogi, ale Dominie nie chciał, by wdychała opary. Randy i Dominie zawarli chyba rozejm,
ale raczej siÄ™ nie polubili. Czy nie zgadzali siÄ™ co do metod pracy?
To jest jej dom, wszystko ma być wykonane zgodnie z jej planem. A jednak w pewnym momencie
nawet Randy powiedział, że szybciej pójdzie, jeśli ona zejdzie im z drogi.
Siedziała na ganku od frontu, wyobrażając sobie swoje podwórko i ogród, kiedy samochód siostry
pojawił się na podjezdzie. Stały tam już dwa samochody i furgonetka Randyego. Bridget wysiadła ze
swojego sportowego auta i ruszyła w stronę domu.
- No no, fantastyczne! - zawołała, widząc Annalise. -Mam wolną rękę?
- O ile będzie mnie na to stać - odparła Annalise, schodząc po schodkach i ściskając siostrę. - Chcę,
żeby było pięknie.
- Trochę mi to przypomina ogród babci Carrie. Masz róże. - Bridget przyjrzała się gałązkom. - Ale nie
sÄ… w dobrym stanie.
- Za domem jest ich więcej.
- Jak się o nie zadba, za rok zakwitną jak szalone. Założę się, że to stary pachnący gatunek. - Bridget
przyglądała się
256
Barbara McMahon
dawnym grządkom kwiatowym, pożpłkłej trawie i wysokim drzewom. - No to zobaczmy, jak jest za
domem - powiedziała w końcu.
Podwórze z tyłu domu również jej się spodobało - było duże jak na miejskie standardy, i rosło tam
mnóstwo drzew i krzewów. Bridget była jeszcze bardziej podniecona niż jej siostra. Nagle zza domu
wyszedł Randy.
- Czy jest tu właściciel samochodu, który zaparkował za moją furgonetką? - spytał.
- To ja - odparła Bridget, odwracając głowę. Uśmiechnęła się promiennie. - Witam, my się jeszcze nie
znamy.
- Bridget, to jest Randy Hawthorne, moja siostra Bridget. Randy pomaga mi w remoncie.
- Na dziś skończyłem. Widzimy się w następny piątek? -Tak.
- Nie byłem pewien, czy to aktualne, skoro Dominie ci pomaga.
Annalise chciała powiedzieć, że z Dominikiem nigdy nic nie wiadomo, ale zatrzymała to dla siebie.
- On czasem wyjeżdża służbowo. Czuj się zatrudniony do końca prac.
- No to świetnie - rzekł Randy z uśmiechem.
- Przestawię samochód. - Bridget ruszyła z nim na podjazd.
Annalise usiadła na schodkach i czekała na siostrę. Podobały jej się pomysły Bridget, nie mogła się
doczekać wiosny, kiedy zobaczy rozkwitające kwiaty,
Bridget wróciła kilka chwil pózniej.
- Przystojniak! Co Dominie na to, że z nim pracujesz? - Usiadła obok Annalise.
Barwy przyszłości
257
- Nic nie powiedział, ale jak tylko przyjrzał się Randyemu, zgłosił się do pomocy.
Bridget się roześmiała.
- Jakby musiał się tym przejmować. Nie znam lepszej pary niż wy.
Annalise zwierzyłaby się siostrze, ale póki nie ogłosi całej rodzinie, że jest w ciąży, wolała milczeć.
- Dominie nie jest zachwycony domem, lubi nasze mieszkanie - powiedziała tylko.
- Ja też je lubię. Jest eleganckie i wygodne. - Rozejrzała się. - To podwórko i ogród będą wymagały
stałej pracy. Teraz nie macie nawet kwiatów na balkonie. Na pewno dasz sobie radę? Dużo
podróżujecie. Oczywiście zawsze chętnie wpadnę i podleję za was kwiaty.
- Może w przyszłości nie będziemy tyle podróżować. Poza tym możemy zatrudnić ogrodnika.
- No chyba. Ale nie ma to jak grzebać w ziemi własnymi rękami. Albo rozmawiać z roślinami.
- Więc na tym polega twój sekret? Rozmawiasz z roślinami?
-1 zachęcam, żeby dały z siebie wszystko. To działa. Babcia Carrie mnie tego nauczyła. Dominie
wyłonił się zza domu.
- Usłyszałem głosy. Cześć, Bridget. I jak oceniasz tę dżun-
giÄ™?
Spojrzał na zarośnięte podwórze i pokręcił głową.
- Annalise prosiła, żeby zasadzić tutaj coś, co nie wymaga specjalnej opieki. Zainstaluję spryskiwacze
i posadzę nie-wymagające rośliny. Do tego może ze dwie kwitnące, o które trzeba zadbać.
258
Barbara McMahon
- Zajmie się nimi ogrodnik - powtórzyła Annalise, zerkając na męża. - Chcę mieć duży trawnik.
- Może zmienisz zdanie - powiedziała Bridget. - Pokażesz mi dom?
- Niestety, właśnie pomalowaliśmy podłogi. Nie można tam wejść przez dwie doby - rzekł Dominie.
- Wpadnij w następny weekend - zaproponowała Annalise.
Zadzwoniła jej komórka. Odebrała, patrząc znacząco na Bridget.
- Cześć, mamo.
Matka spytała ją, czy w następny weekend mogą spotkać się z resztą rodziny w domu nad morzem.
- W jaki dzień? - Annalise zastanowiła się, jak wobec tego zaplanować remont.
- W niedzielę. Jeszcze nie potwierdziłam niedzieli, ale wszyscy mają wolny weekend - oznajmiła
Helen.
- Niedziela jest w porządku. - Annalise uniosła brwi, patrząc na Dominica, a on skinął głową.
- Czy Dominie jest w mieście?
- Tak, on też będzie wolny. Stoi obok mnie. I Bridget tu jest. Dać ci ją?
- Tak. Przyjedzcie przed południem. Zjemy lunch, a potem zdążymy wyjechać, zanim się ściemni.
- Co to za okazja, mamo?
- Powiem ci w niedzielę. Daj mi swoją siostrę. Annalise przekazała telefon Bridget i podeszła do
męża.
- Mama zwołuje w niedzielę rodzinne zebranie nad morzem. Ale nie chce zdradzić, z jakiej okazji.
Chyba nic się nie stało?
Barwy przyszłości
259
- Gdyby to było coś złego, toby wam powiedziała. Annalise zerknęła na siostrę, która wciąż
rozmawiała
przez telefon.
- Pojedziesz ze mną? - Nie miała ochoty go prosić, ale nieobecność męża wywołałaby pytania, na
które nie miała chęci odpowiadać.
- Oczywiście.
Marzyła o tym, by wziął ją w ramiona i pocałował. Ale Bridget właśnie oddała jej telefon.
-Dziwne. Dlaczego nie powie, po co się spotykamy? Chyba pojadę do domu i obdzwonię resztę. Może
coś jej się wyniknęło.
- Powodzenia. Jak mama nie chce, żeby ktoś coś wiedział, to nikt nie będzie wiedział.
- W takim razie do niedzieli. - Bridget uściskała ich oboje i odjechała.
- Nie zostało nic do zrobienia? - spytała Annalise, czując, że zaczyna się martwić o rodziców.
- Wszystko jest wyłączone. Możesz zamknąć drzwi i pojedziemy. Muszę wpaść po drodze do biura. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl