[ Pobierz całość w formacie PDF ]

marchewki  że jesteś jeszcze za młoda, aby jechać sama z chłopakiem. I spać
z nim zapewne w jednym łóżku.
 Ty od razu myślisz o jednym! Masz na myśli siebie?
 Baśka!
 O co chodzi?  Zuzanna poczuła, że jednak musi się wtrącić.
 Zuza, proszę, powiedz mu!
 Nie ma o czym mówić!
Ojciec i córka spojrzeli na siebie ze złością.
 Spokojnie. Najlepiej nie mówcie naraz. O co chodzi, Basiu?  Zuzka
spojrzała na nachmurzoną dziewczynę. Jednocześnie udała, że nie zauważa
pełnego zawodu wzroku Roberta.
 Mamy fajną miejscówkę nad morzem, tam gdzie już wcześniej jezdziłam. 
Ostatnie słowo zostało mocniej zaakcentowane.  Chciałam pojechać tam
z Patrykiem na pięć dni  kolejny mocny akcent.  Ale oczywiście ojciec pisze
sobie jakieś story w głowie i myśli, że jedziemy tam tylko po to, żeby& %7łe
jedziemy tam w jednym celu. Jakbyśmy nie mogli zrobić tego w domu, jak nikogo
nie było.  Potrząsnęła głową i złośliwie spojrzała na ojca.
 Ja wiem, co&
 Tak, tak, wiesz, co nam chodzi po głowie!
 Baśka!
 Robert, proszę.  Zuzanna pokręciła głową.
 Myślałam, że mi ufasz.  Basia posmutniała. Odwróciła się i poszła do
swojego pokoju.
Chłopaka na szczęście nie było w domu, pojechał do starego kumpla
i umówił się z Basią na Rynku pod wieczór.
 Cholera jasna!  Robert wrzucił nóż do zlewozmywaka.  Zaczyna się!
 Kochanie, nie możesz w ten sposób reagować.
 Powinnaś stać za mną murem!
 Robert, nie stawiaj mnie w takiej sytuacji.  Zuza zmarszczyła czoło. 
Może nie mam wprawy jako rodzic, opiekun, ale twoja córka jest naprawdę
odpowiedzialną dziewczyną. I ma rację. Jeśli będzie chciała&
 Wiem, wiem.  Jakubowski przerwał, oparł się o drewniany blat
kuchennych szafek i pochylił głowę. Nie chciałbym tylko, żeby spieprzyła sobie
młodość. Ona ma niecałe siedemnaście lat.
 Mentalnie ma więcej. To twoja Basia. Twoja córka.
 Wiem.
 Daj jej szansę.
 Ona się chyba w nim zakochała.
 I dobrze. To fajny chłopak.  Zuzanna umyła ręce i zaczęła kroić pozostałe
warzywa.
 Tak bardzo się o nią martwię.  Robert spojrzał w oczy żony.
 Ja też. Ale wierzę w nią. To twoja córka, panie Jakubowski. I bardzo
dobrze ją wychowałeś.
Wieczorem, gdy młodzież wróciła do domu, Robert zawołał córkę do
swojego gabinetu i długo z nią rozmawiał. Gdy wyszła, w jej oczach błyszczały
łzy i radość. Podeszła do siedzącej w salonie Zuzki, kucnęła i mocno ją
przytuliła.
 Udało się?  Zuza pogłaskała dziewczynę po długich włosach.
 Tak, oczywiście dostałam milion przykazań, ale zgodził się. Dziękuję.
 Mam nadzieję, że nie będę tego żałować.  Jakubowska uśmiechnęła się do
nastolatki.
 Nie będziesz, przysięgam.
 Dobrze, wariacie. Bawcie się dobrze.
 Jesteś super, Zuzka. Kocham cię.  Basia pocałowała ją w policzek
i pobiegła do swojego pokoju.
Zuza siedziała w milczeniu, czując jakieś dziwne kłucie w okolicach serca.
I zdała sobie sprawę, że także kocha tę dziewczynkę. %7łe Basia stała się dla niej
rodziną, że stała się dla niej& dzieckiem. I poczuła się bardzo szczęśliwa.
Naprawdę szczęśliwa.
*
 O czym myślisz, Mała Zu?
Byli już w sypialni, Zuza odłożyła czytaną właśnie powieść. Zapatrzyła się
w przestrzeń między szafą a komódką.
 A tak&
 Wiem, że zachowywałem się dzisiaj jak troglodyta. Przepraszam.
 Basia nie dała ci do tej pory powodów, aby tak się zachowywać. Więc może
utrzymajcie ten stan jak najdłużej. I ty, i ona.  Rudowłosa spojrzała na
wysokiego mężczyznę, który wieszał koszulę do szafy. Pomijając wszelkie
kwestie, lubiła na niego patrzeć. Złapała się na tym, że z upodobaniem śledzi
każdy ruch jego ładnie ukształtowanego ramienia, kiedy unosił je w górę, aby
umieścić ciuchy na wieszakach. Maniaczka. Panna młoda. Zaśmiała się cicho.
 A teraz coś cię bawi?  Odwrócił się i popatrzył na nią z błyskiem
w niebieskich oczach.
 Nie uznałabym tego widoku za zabawny. Raczej& inspirujący.
 Nie wiem dokładnie, co chodzi ci po głowie, ale chyba będzie mi się
podobało.
 Zdecydowanie.  Uśmiechnęła się i odgarnęła kołdrę, pod którą była
ubrana w jedwabną koszulkę w kolorze lawendy.
Robert dokładnie zasunął drzwi szafy, oparł się o nie i mierzył wzrokiem
swoją żonę.
 Masz zamiar coś z tym zrobić czy będziesz się tak gapił?
Gdy ruszył w jej kierunku, wiedziała, że ta noc będzie długa. I najlepiej by
było, gdyby nigdy się nie kończyła.
*
Gabrysia patrzyła, jak ojciec jej dziecka pakuje swoje rzeczy do busa, którym
przyjechał do Trpanj. Poprzedniego dnia przyjechał po nią na lotnisko
w Dubrowniku, był uprzejmy, żartował, zachowywał się jak dobry znajomy,
kolega, może nawet przyjaciel. Ale nic więcej. W sumie może to i dobrze,
wolała, aby był jej przyjacielem, niż mieliby sobie skakać do oczu. Nie wracali
do tego, co się wydarzyło we Wrocławiu, co przeżyli i co sobie wyjawili. Czasami
tylko, gdy nagle zwracała się ku niemu, dostrzegała jakąś rozpacz w jego
spojrzeniu i jeszcze coś, co przyprawiało ją o dreszcz niepokoju. Jakby w jego
oczach zamieszkała nienawiść, głęboka, mocna i niedająca się pokonać. Bała się
tego spojrzenia i czym prędzej odwracała wzrok. Nie chciała tego widzieć, bo
przestraszyła się, że te pokłady złych uczuć są dla niej, przez nią. Jego ogłada
i uprzejmość niezmącone złym słowem czy gestem sprawiały, że zaczynała
rozumieć, iż w ten sposób daje jej do zrozumienia, że już zawsze tak będzie
pomiędzy nimi. %7łyczliwość, przyjacielska może nawet, bo przecież dziecko, ale
nic więcej. Czuła ból, żal, rozpacz, jednakże chowała je głęboko, nie dawała
niczego po sobie poznać, nie dopuściłaby do sytuacji, w której jej uczucia
mogłyby stać się widoczne. Na łzy przyjdzie czas w samotności.
Ivo pożegnał się z synem, coś szepnął mu po chorwacku na ucho, chłopiec
pokiwał głową i na koniec się uśmiechnął. Mocno objął ojca i nie puszczał. Rossa
pożegnał się z matką, a potem spojrzał na Gabrysię. Postawił chłopca na ziemi
i podszedł do dziewczyny.
 Niedługo przyjadę.
 Przyjedz, Dario będzie tęsknił. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl