[ Pobierz całość w formacie PDF ]

entuzjazmowała. Zżerała go coraz potężniejsza, niemal paraliżująca zazdrośd. Do czego to
doprowadzi?
- Czy mogłybyście się zachowywad trochę ciszej? -raczej zażądał niż poprosił. - Przez tę paplaninę
coraz bardziej boli mnie głowa. - Tym razem nie udawał. Skronie rozsadzał mu pulsujący ból.
Rozmawiały teraz tak cicho, że nie rozumiał sensu słyszanych słów. To drażniło go jeszcze bardziej.
Wszystko wyprowadzało go z równowagi. A najbardziej Madison McGuire. Chyba jeszcze nigdy w
życiu nie czuł się tak podle. Był rozdrażniony i zły, na granicy wybuchu.
Stolicą wyspy było Douglas. Dzielnica finansowa kwitła, jako że wyspa jest jednym z osławionych
rajów podatkowych. Reszta miasta była zadbana i malownicza, co zaskoczyło Madison. Zadawała
Klarze mnóstwo pytao i zachwycała się nadmorską promenadą.
Złościło go nawet to, że Madison i Klara tak bardzo przypadły sobie do gustu, a nawet stały się
przyjaciółkami. Dbanie o dobry nastrój w ekipie było co prawda jednym z głównych obowiązków
służbowych Klary, jednak jej relacja z Madison przekroczyła ramy profesjonalnej życzliwości.
Zaczaj się zastanawiad, czy nie był przypadkiem jedynym człowiekiem, którego Madison irytowała.
Należałoby pomyśled, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy.
Poczuł ulgę, gdy dojechali wreszcie do domu, który wynajęli na czas pobytu na wyspie. Poprosił
szofera, żeby na niego zaczekał i szybko wprowadził obie kobiety do środka, pomagając im wnieśd
bagaż. Gdy już byli w środku, z impetem rzucił klucze na stół w kuchni i ruszył w stronę wyjścia.
Chciał sprawdzid, jak daje sobie radę ekipa, która pracowała na wyspie już od kilku dni. Poza tym
pragnął jak najszybciej uwolnid się od towarzystwa Madison. Tuż przed wyjściem powiedział:
- Możecie wybrad dowolną sypialnię, oprócz tej na górze, po prawej stronie korytarza. - Po czym,
jakby nie mogąc się oprzed pokusie, spojrzał twardo na Madison i dodał: - Chyba że chcesz spad w
mojej sypialni.
Wyglądała pięknie. Długie włosy okalały owal twarzy, pozbawiona makijażu cera miała naturalną
świeżośd. W szmaragdowych oczach pojawił się wyraz zakłopotania pomieszanego z lękiem.
Stało się więc to, czego zawsze starał się unikad. Aktorka, która miała grad główną rolę, tak się go
obawiała, że na pewno zaważy to nie tylko na jej grze, ale również na atmosferze w zespole.
- Z tobą? - Klara taktownie udała, że obcesowa propozycja Gedeona skierowana była do obu
kobiet. - W takim razie dziękuję bardzo.
- A jak z tobą, Madison? - spytał z brzydkim grymasem. - Moglibyśmy wspólnie ogrzewad się
podczas chłodnych nocy.
Klara spojrzała na niego z dezaprobatą.
- W tym domu jest centralne ogrzewanie, o ile się nie mylę - odpowiedziała spokojnie Madison.
- Mimo wszystko będzie tu o wiele zimniej niż w Nevadzie - drażnił się z nią.
- Już od dośd dawna tam nie mieszkam - odparowała. Wiedział, że posunął się za daleko, ale jakiś
zły duch nie pozwalał mu przestad.
- A właściwie, to gdzie mieszkałaś, zanim wprowadziłaś się do wuja Edgara?
- Chcesz wiedzied gdzie, czy z kim? - Groznie zmrużyła oczy. - W Nowym Jorku - powiedziała sucho.
- BywajÄ… tam srogie zimy, jestem przyzwyczajona do niskich temperatur.
- W porządku - powiedział, znużony już tą bezsensowną utarczką. - Urządzcie się, ja wrócę pózniej.
- Gedeon? - Klara zatrzymała go przy drzwiach. - Co robimy z obiadem? - zapytała, gdy odwrócił się
zniecierpliwiony.
- Sprawdz, co jest w lodówce - odpowiedział i szybko wyszedł.
To była ucieczka, przyznał w duchu. Nie mógł dłużej znieśd zalęknionego, a zarazem
oskarżycielskiego wzroku Madison! Coraz częściej dochodził do wniosku, że ta dziewczyna po
prostu go nie lubiła.
ROZDZIAA DZIEWITY
- On mnie nienawidzi! - jęknęła Madison, siadając na jednym z krzeseł ustawionych wokół dużego
kuchennego stołu. Ukryła twarz w dłoniach.
- Nie sądzę - odpowiedziała lekko Klara, jednocześnie sprawdzając zawartośd lodówki i sprzęt
kuchenny. -Gedeon nigdy nie angażuje się emocjonalnie. On nawet nie potrafi nienawidzid.
Wczoraj wieczorem był wystarczająco zaangażowany emocjonalnie, pomyślała Madison ponuro.
Niestety, nie wzbudziła w Gedeonie uczucia miłości, a jedynie pożądanie. Jedną z najcięższych
prób, jakie musiała przejśd, było ich dzisiejsze spotkanie na lotnisku. Gedeon cały czas unikał jej
wzroku i prawie się do niej nie odzywał. A te niewybredne żarty na temat wspólnej sypialni... Jego
słowa boleśnie ją zraniły.
Zakochała się bez pamięci w człowieku, który był zimny i nieprzystępny jak góra lodowa. Wczoraj
wieczorem dała się ponieśd emocjom, ale z tym już koniec. Nie wolno jej po raz kolejny dopuścid do
podobnej sytuacji.
Klara mogła sobie mówid, co chciała, Madison i tak wiedziała swoje. Gedeon potrafił żywiołowo
nienawidzid. Ostatecznie doświadczyła tego na własnej skórze.
- Hej! - Klara usiadła przy kuchennym stole. Popatrzyła badawczo na Madison i lekko dotknęła jej
ramienia. - Co się stało, Madison? - zapytała z troską. - Czy między tobą a Gedeonem do czegoś
doszło?
Zdążyła polubid Klarę. Wiedziała, że znalazła w niej przyjaciółkę, ale jeszcze nie dojrzała do tego, by
podzielid się z nią swymi uczuciami. Poza tym podejrzewała... Nieważne, nie powinna wściubiad
nosa w nie swoje sprawy.
Skrzywiła się.
- Nie, to nie jest nic, o czym warto mówid - odpowiedziała z wymuszoną nonszalancją. - Słyszałaś,
co on powiedział? Dłużej tego nie wytrzymam! - Potrząsnęła żałośnie głową.
Klara zaśmiała się cicho.
- Mówiłam ci już, jak trzeba postępowad z Gedeonem. Nigdy nie daj mu poznad, że cię uraził. Jeśli
odkryje, że ugodził w czuły punkt, zatruje ci życie.
Madison westchnęła z rezygnacją.
- Nie wiem, jak ty z nim wytrzymujesz.
- Jest jeszcze jedna sprawa, o której powinnam cię poinformowad - powiedziała Klara. - Nie wiąż się
z nim uczuciowo, bo jeśli to zrobisz, będziesz cierpied.
Było dużo za pózno na takie ostrzeżenie i obie kobiety doskonale o tym wiedziały.
Poszły do swoich sypialni, rozpakowały bagaże i urządziły się, jak najwygodniej było można. Potem
zeszły na dół i razem zajęły się przygotowaniem lunchu. Przez cały ten czas starannie unikały
rozmowy o Gedeonie. Tak jakby nagle przestał istnied...
Rozejrzawszy się dokładnie po domu, Madison stwierdziła, że nikt oprócz ich trojga tu nie mieszkał.
Fakt ten trocheja zdziwił.
- On lubi dużo przestrzeni - wyjaśniła zapytana o to Klara.
Usta Madison wygięły się w podkówkę.
- To chyba nie ma nic wspólnego z paragrafem dwudziestym siódmym mojego kontraktu? -
Spojrzała pytająco na Klarę.
- Nie, raczej nie - odparła Klara z ociąganiem.
- Obie dobrze wiemy, że tak właśnie jest - powiedziała Madison z goryczą.
- Przestao się wciąż zamartwiad - ofuknęła ją Klara.
- Mogę cię zapewnid, że ten dom jest dużo wygodniejszy od tego, w którym umieszczono
pozostałych członków ekipy filmowej.
Madison natychmiast zrezygnowałaby z wszelkich wygód, byle tylko nie mieszkad pod jednym
dachem z Gedeonem. Owszem, będzie tu też Klara, ale i tak sytuacja może się wymknąd spod
kontroli.
- Chodz, Gedeon zostawił samochód, zabiorę cię na przejażdżkę po wyspie - zaproponowała Klara.
Madison zawahała się przez chwilę.
- A co będzie, jak w tym czasie wróci Gedeon? Co prawda nie mówił, że będzie mnie potrzebował,
ale też nie powiedział, że jestem wolna...
- Nie przejmuj się tym. Nie ma sensu bezczynnie siedzied w domu. Gedeon może wrócid nawet za
kilka godzin - odpowiedziała Klara.
Madison w duchu przyznała jej rację. Poza tym dzieo był zbyt piękny, by siedzied w domu.
Klara okazała się wspaniałym przewodnikiem. Madison była zdumiona, że na niedużej przecież [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl